[AnetkaIzabell]

Napisane przez paulina119a

Witam się w nowym wątku.
Oj ale miałam dziś przygodę... nadal jestem roztrzęsiona!
Wróciłam z pedi. Poszłam na piętro aby sie przebrać i chciałam zacząć robić te oponki. Wlazłam w dresy, na stopy włożyłam skarpetki bo mi potwornie zmarzły (wracałam w japonkach aby nie uszkodzić lakieru).
Schodząc po schodach o kuchni pośliznęłam się w tych piep****nych skarpetkach i poleciałam w dół Boziu dziewczyny w ułamku sekundy życie mi się przewróciło przed oczami !!!! Przeleciałam przez 10 stopni. Nie wiem jakim cudem ale upadając odwróciłam się na plecy i wszystkie te stopnie pokonałam na plecach lecąc głową w dół. Przy okazji walnęłam głową w ścianę i mam guza. Dzięki temu brzuszek nie ucierpiał, tylko ja. Mój mąż jak do mnie dobiegł to już byłam na samym dole. Strasznie się zdenerwował.
Z tych nerwów to się popłakałam jak dziecko.
I nici z oponek dziś.
Dochodzę do siebie psychicznie. I cały tył (plecy, pośladki, głowa) mnie boli jakby po mnie walec przejechał i ten guz na głowie
Nie wiem jak ja dziś zasnę... ale mam na dziś dość atrakcji.
Dobranoc. Do jutra

ooo matko... mam nadzieję, że nic Wam nie jest ?
szczęście w nieszczęściu, że plecami zjechałaś, dzidzia kopie ?