Problem z matką TŻ
Witam. Mam problem z mamą mojego TŻ. Na wstępie dodam, że mam 19 lat, TŻ dwadzieścia. Zdaję sobie sprawę, że jesteśmy młodzi i rodzice mają prawo się o nas troszczyć i martwić. Aczkolwiek obecna sytuacja trochę mnie przeraża.
No ale zacznijmy od początku. Jeszcze kiedy nie byliśmy razem TŻ opowiadał mi o swojej mamie, cóż, niezbyt pochlebnie. Mówił między innymi o jej pedantyczności, wtrącaniu się w różne rzeczy. Trochę mnie to przestraszyło i bałam się pierwszego spotkania z nią no ale starałam się myśleć pozytywnie.
Pierwszy raz byłam u niego w domu dwa dni przed tym, kiedy zostaliśmy parą. Akurat jechaliśmy na weekend ze znajomymi - jeszcze jako przyjaciele. Wtedy jego mama miała nockę w pracy więc widziałam tylko tatę. Odpowiedział mi na moje "dzień dobry" z uśmiechem więc no, kamień z serca. Jak wróciliśmy z wyjazdu poznałam jego mamę. Niby z uśmiechem się przywitała, niby była miła, ale jakieś takie nieprzyjemne uczucie mi towarzyszyło. Myślałam, że to przez to, że TŻ naopowiadał mi tych różnych historii. Od tamtego czasu TŻ nocował u mnie kilkakrotnie. Mamy tę wygodę, że mieszkam sama w wynajmowanym mieszkaniu więc nie musimy pytać nikogo o zgodę. Zawsze jak wracał do domu to mama suszyła mu głowę, że dzieci narobimy itd. No ale to normalne, że się martwi - tak myślałam. Z czasem zaczęła bardzo ingerować w nasze seksualne życie. Dopytywać czym się zabezpieczamy, jak często się kochamy i masę takich pytań, na które zwyczajnie nie mieliśmy ochoty odpowiadać, bo za bardzo wchodziły w prywatność. Na szczęście odpuściła. Później mieliśmy imprezę u koleżanki, która mieszka niedaleko TŻ (17 km od miejsca mego zamieszkania). Dogadaliśmy się, że zostaniemy na noc u niego. Oczywiście upewniłam się, że z rodzicami rozmawiał i zgadzają się na to. Następnego dnia rano przyszedł do pokoju jego brat i "delikatnie" zasugerował, że mam się zbierać ("już 10, ktoś tu powinien jechać do domu"). Oczywiście TŻ opieprzył go konkretnie no ale sam widział jak się poczułam więc szybko się ogarnęliśmy i poszliśmy do jego kolegi, bo do autobusu miałam jeszcze ponad godzinę. Miałam głupie wrażenie, że to właśnie jego mama podpuściła brata żeby się mnie pozbył... No ale na moje nieszczęście bus nie przyjechał i musiałam wrócić. W międzyczasie zadzwoniła mama TŻ czemu go tak długo w domu nie ma to powiedział jej jak wygląda sytuacja a ona mówiła żebyśmy wracali, że zaraz będzie obiad itd. Pomyślałam sobie wtedy że to jednak bratu coś odbiło i tak się do mnie odezwał. Kolejne nocowanie u TŻ zdarzało się tylko w przypadku kiedy byliśmy po jakiejś imprezie/musieliśmy rano gdzieś wyjechać. No i raz wróciliśmy późno z wyjazdu, nie miałam już połączenia do siebie, miałam nocować. Ale mam TŻ zaoferowała, że pożyczy samochód to TŻ mnie odwiezie, tylko ja mam go zatankować... Po raz kolejny przykro mi się zrobiło ale nie dałam po sobie poznać. Oczywiście TŻ nie pozwolił mi zapłacić za paliwo ale mniejsza o to.
Takie były początki naszego związku, który nie jest co prawda długi bo trwa dopiero pół roku. Niedawno pojawił się kolejny problem. Zdarzyło się, że oboje nie mieliśmy przez tydzień żadnych zajęć, które wykluczają spotkania. Tak więc albo siedziałam u niego gdy grzebał przy samochodzie, albo on siedział u mnie i robiliśmy coś razem. Wtedy zaczęło się najgorsze. Rodzice zrobili mu ogromną awanturę, że marnuje sobie ze mną życie, że go ograniczam, że nic dobrego go ze mną nie czeka. Od tamtego czasu musimy kombinować ze spotkaniami. Jeśli wiedzą, że ma zamiar jechać do mnie to znajdzie się masa zajęć w domu tylko po to żeby go z tego domu nie wypuścić. Ciężko mi w tej sytuacji. Naprawdę zależy mi żeby jego rodzice mnie akceptowali. Nie mówię o tym, że mają mnie uwielbiać, ale nie chciałabym być powodem konfliktów między nimi a TŻem. Wiem, że jesteśmy bardzo młodzi. Wiem, że rodzice się martwią. Tylko nie rozumiem co takiego złego jest w naszym postępowaniu. Rozumiem żeby burzyli się tym nocowaniem... Ale tu nawet nie ma mowy o wyjściu do kina. Zawsze jestem miła i kulturalna wobec jego rodziców. Nawet teraz kiedy dzieje się źle nie chcę mówić czegoś nieprzyjemnego na ich temat. Cały czas próbuję to jakoś naprawić. Doszukuję się w sobie powodu tego konfliktu. A ja naprawdę mam dość, że on musi wciskać rodzicom, że duża kolejka u lekarza była kiedy chce ze mną posiedzieć przez godzinę... Tym bardziej, że teraz mamy jeszcze końcówkę wakacji.
Edytowane przez AlternatywnaKawa
Czas edycji: 2014-09-22 o 16:19
|