ja mam chyba jakiś kryzys wątpienia w samą siebie
zwróciłam rodzicom kilka razy uwagę na pewne rzeczy, to nie dość, że mi się dostało, to jeszcze mnie obgadują i wyśmiewają
powiedziałam, żeby jak tata kaszle (chory) zasłaniał usta - źle
mamie, żeby nie przychodziła nafajczona do nas i do wnuka, bo potem wygonić nie moge tego zapachu z pokoju i ubranek Adrianka (serio, śmierdzi jak skunks, specjalnie chyba przed wejściem musi się napalić) - źle
zwróciłam uwagę, że nie myją rąk po skorzystaniu z toalety (fuj!) - źle
była u nas teściowa ze szwagierką i córami i szwagierka czegoś małej zabroniła, a mama nie zważając na jej zdanie chciała zrobić inaczej i w efekcie mała się rozpłakała, bo wyszło, że matka mówi jedno, a ktoś inny drugie - to powiedziałam, żeby do decyzji matki się nie wtrącała, bo co matka powie, to tak ma być, a nie podkopuje jej autorytet - to mnie moja mama wyśmiała
zapytałam, czy z Adriankiem będzie to samo, że ja powiem jedno, a ona zrobi to inaczej i po swojemu, to odparła, że jak będzie uważała, że nie mam racji, to będzie robiła po swojemu
się wkurzyłam i powiedziałam, że nie wiem, czy będzie miała taką okazję :/
dochodzę do wniosku, że ja mojej mamy po prostu przez to wszystko nie lubię
z fajnych rzeczy - byliśmy dzisiaj w Olsztynie, od nas to 100km w jedną stronę i Młody był bardzo grzeczny

pospał w drodze do, jeść nawet nie chciał jak byliśmy na miejscu :P, w powrotnej drodze też pospał
wyszliśmy w chuście (nie chciało mi się wózka brać na mokre, bo padało, a nie lubię zakładać pokrowców na koła - wózek musimy trzymać w naszym pokoju) na późnowieczorny spacer

też pół spaceru przespał ;P
pewnie w nocy da popalić ;P:P:P:P
idziemy zrobić kąpu kąpu

tak wyglądaliśmy kilka kąpieli temu: