[anka1897]

Na początku zarzekaliśmy się, że kamerzysty u nas nie będzie. Nie lubimy oglądać siebie na filmach, podczas tańca denerwuje nas chodzący wkoło człowiek z kamerą.
Jednak po obejrzeniu kilku filmików w internecie, kilku rozmowach między nami zapadła decyzja, jednak chcemy filmik,ale nie taki starodawny trzy godzinny, z pokazaniem jak ciocia Hania je kotleta a wujek Józio zagląda w biust młodej partnerce w tańcu Nasz miał być nowoczesny, dynamiczny, zbudowany z teledysków.
Obejrzeliśmy dotychczas pierwotną wersję filmu, do której mielimy kilka uwag to jednak nie żałujemy kamery. Dzień ślubu był dla nas bardzo zwariowany, dużo szczegółów nam umknęło (szczególnie na Mszy) a miło jest popatrzeć na Męża który z Miłością patrzy na Nas przy ołtarzu, jeszcze raz usłyszeć wypowiadaną przysięgę.
Zdjęcia są cudowną pamiątką, jednak nie odzwierciedlają aż tak dokładnie uczuć jak film.

Gdyby rok temu ktoś powiedział, że będziemy mieli kamerzystę na ślubie - wyśmiałabym go