Pierwszy dzień na studiach?
Niestety bez zmian.
A co się dzieje. Ano lecą mi tak, że czuję głaszcząc się po głowie jak ich mało jest, widzę jak marna jest kitka itd. A że podczas czesania, mycia, czy dotykania włosów wypadają garściami, to już szkoda gadać. Mam włosy na klawiaturze kompa, na podłodze, na łóżku, na ciuchach, nawet w robótce wełnianej wybieram włosy, żeby ich nie nabierać z włóczką na druty.
Podejrzewam, że zawiniło zostawianie oleju na skalpie na noc albo zbyt długie siedzenie w czepku plastikowym (czyt. woreczku foliowym).
Od jakiegoś czasu nie olejuję już skalpu, a czepek staram się szybko zdjąć.
Dajej piję drożdże, łykam biotynę i kwasy omega.
Hormonalnie nic sama nie kombinowałam, nic nie łykam, na nic nie choruję (przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo). Włosy zazwyczaj wypadały mi o tej porze roku, ale takiego przerzedzenia jeszcze nie miałam
A na buzi mam przetłuszcz jakby był upał, a przecież już jest chłodno. Zwykle miewałam lekki przesusz, a tym razem aż widać, jak z porów wycieka sebym
A co Wam ze mnie marudzącej i mało zainteresowanej tematem?
Kozieradkę kupię, zobaczymy jak podziała.