Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 053
|
Dot.: Grudniowe mamusie 2014 cz. III
Cytat:
Napisane przez sasia25
Nitka- a bałaś się wtedy czy jak już się to wszystko zaczyna to się o tym nie myśli? pewnie głupie pytanie, ale często się nad tym zastanawiam  chodzi mi ogolnie o panikę, strach przed bólem, jakiś szloch i te sprawy 
|
Sasia - nie bałam się, wogóle jakoś zupełnie inaczej zaczęłam myśleć. W nocy przez te 2 tyg wcześniej - trochę się bałam, nie wiedziałam do końca co mnie czeka (niby chodziłam na sr, oglądałam te "porodówki" w tv) ale jak przyszło co do czego to wogóle o tym nie myślałam. Jakaś dodatkowa siła we mnie wstąpiła. Jedyne co to głupol stwierdziłam że muszę umyć głowę i zrobić nogi na tych skurczach - bo kiedy i jak - jak to już to.
Cytat:
Napisane przez Basjenia
przypomina mi się jak byłam na samym początku ciąży z lekko już widocznym brzuszkiem i trochę było mi ciężko siedzieć bo brzuch zaczynał się wysoko (w porównaniu do teraz to wtedy wiadomo....  )
i wpadli znajomi na hot dogi i piwo a że weekend był i pogoda nie najgorsza to chcieli jeszcze zaszaleć. niestety nie chcieli zostać u mnie w domu bo stwierdzili że nie chcą przeszkadzać....
i wtedy znajomy który ma 7letniego syna powiedział mi coś co strasznie mi w głowie utkwiło.... że każdy boi się ciężarnej....
bo ograniaczenia, bo zachcianki, bo murek zimny, albo ławka mokra....bo park nie taki i wogóle to wszystko nie takie....
|
Basjenia - ciekawe, nie myślałam o tym że każdy boi się ciężarnej. Pewno coś w tym jest.
Ja zauważyłam coś innego co jest przykre już po wszystkim w sensie po porodzie - ma się wrażenie jakby wszyscy znajomi nie dzieciowi odwrócili się od nas (bo już nie mam czasu na imprezy, nie zaplanowane wypady itd), zaczęli bać się rozmawiać (jakbym miała mówić tylko o dziecku, a nie ja chciałam o wszystkim innym tylko nie o dziecku bo to mam na co dzień). Przestali zapraszać na imprezy, przychodzić do nas. Poczułam się odsunięta. Za to Ci "dzieciowi" tak jakby wpuścili nas do jakiegoś tajemnego klubu. Nie wiem czy rozumiecie co mam na myśli. Ale to już po porodzie 
Cytat:
Napisane przez minka26
u mnie dwa tygodnie przed terminem miałam cały dzien skurcze co ok 7 minut, tz miał iść na noc do pracy, al zadzwonił, że nie przyjdzie, bo rodzę. Od razu po tym jak zadwonił to mi przeszło. Później, 2 dni przed terminem, w nocy ok 2:40 obudziły mnie skurcze, już takie mocniejsze i nasilały się, więc zadzwoniłam to tz'ta, on wtedy zapytał, czy napewno rodzę, bo jak on znów się zwolni a ja nie urodzę, to go wywalą  powiedział, że coś tam dokończy robić i przyjedzie. Jak przyjechał to ja już nie mogłam spać, a jemu kazałam się położyć, bo pracował na nocki, więc wstał ok 12 godzin wcześniej (dla niego zaraz byłaby pora spania). On próbował usnąć, a ja na piłce skakałam, trochę leżałam itp., ale zaczynałam już trochę jęczeć bo się nasilało. A ten do mnie "możesz być ciszej, bo sobie chłopaki coś pomyślą"  (mieszkaliśmy z jego bratem i kolegą). Czujecie? ja rodzę, a ten do mnie, że oni sobie coś pomyślą
w końcu on nie usnął, a do szpitala pojechaliśmy ok 7-8 rano, na szczeście korków nie było, bo to było irlandzkie święto  urodziłam o 22:19 
(niezły czas miałam  )
|
Minka - padłam z tekstu tż'ta 
Cytat:
Napisane przez Hasiap
Wiecie co, po spotkaniu z tymi dwiema koleżankami miałam Wam pisać. Czy Wy boicie się depresji poporodowej?? Jedna tak nagadała, że zaczęłam się zastanawiać grubo... Jej siostrę strasznie porozrywało od środka, że w szpitalu jeszcze 3 tyg leżała... I przez to miała taki wstręt do dziecka, karmić nie chciała, tulić ani nic... I najlepiej to chciała, żeby zabrali to dziecko ze sobą i więcej nie przynosili. Obwiniała dziecko za całe zło świata i ciężki poród.. Depresja trwała u niej 3 mce... Dopiero po tym czasie jakoś się ogarnęła, ale oczywiście bez wizyt u terapeuty się nie obyło.. Straszne to jest dla mnie, tym bardziej że z mężem starali się o dziecko i całą ciążę cieszyli się że zostaną rodzicami, a tu taki poród dał początek depresji i odrzucenia dziecka...
|
Hasiap - nie myślę o tym, wiem że to się zdarza (na szczęście sama depresja poporodowa rzadko) i liczę że mnie ominie; baby blues jest dość powszechny ale na szczęście trwa krótko - najważniejsze jest wsparcie partnera, rodziny tak jak napisała Minka
Dołączam do klubu bez tż'tów - mój też wybył i jeszcze nie wrócił.
|