Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 42
|
Filologia - jak przebrnąć?
W tym roku podjęłam się studiów filologicznych mniej obecnie popularnego języka. Dodatkowo studiuję na trzecim roku inny kierunek. Wiedziałam, że na filologii łatwo nie jest, ale uczenie się języków sprawiało mi przyjemność. Na stronie uczelni napisane było, że jest nauka od podstaw, co mnie ucieszyło, choć przez wakacje trochę się podszkoliłam. Nie jest to popularna filologia, na roku jest mało osób,dlatego nie zrobili grupy podstawowej i zaawansowanej, tylko pomieszali wszystkich. Niestety kilka osob z zerową znajomoscia jezyka zrezygnowało już na starcie, zostały tylko dwie osoby w tym ja, a reszta to Ci, którzy w mniejszym, bądź większym stopniu umieją język. Mamy jedną babkę od ćwiczeń, (prowadzi kilka ćwiczen), która ciśnie - bardzo. Jest miła, ale niestety niewyrozumiała. Ci którzy kontynuują naukę miewają problemy na jej zajęcicach, ja nie nadażam w ogole... uważam że i tak przez tydzień nauczyłam się naprawdę wiele i poświęciłam kupę czasu. Codziennie wracam późnym wieczorem, nadrabiam sporo w weekendy, interesuję sie tym jezykiem, słucham, czytam. Co nie znaczy że przez tak krótki okres czasu będę budowała złozone zdania z używciem zaawansowanych form gramatycznych. Ja jestem zadowolona z mojego tempa, no ale tylko ja. Wiem, że ona ma w rzyci, to że studiuję drugi kierunek i na nim też muszę coś ogarniać, ale bez przesady. Na zajęciach ona tłumaczy tak szybko, że zanim ja wszystko przetworzę, to już jest za późno i słyszę swoje imię z prosba o wykonanie polecenia. Nie ma czasu na zastanowienie się, potem zazwyczaj słyszę zdenerwowany głos, że ,,ja to przed chwilą tłumaczyłam". Mamy też już płynnie czytać z poprawnym akcentem. Dodam, że to co bierzemy to nie żadne podstawy, zaawansowane słownictwo, długie teksty, gramatyka, której pewnie na kursach uczą dopiero po dłuższym czasie. Na razie szukam korków. Moja koleżanka też nie wyrabia, ale ona to olewa. Ale ja nie umiem. Każde zajęcia utej baby przyprawiają mnie o mdłości. Zamiast przyjemności mam rzeźnię i ciągle muszę pytać się co przerobiliśmy na zajęciach, bo ona narzuca takie tempo, że nie nadążam nawet się nieraz zorientować, że coś było... Nie wiem, chciałabym się nią nie przejmować, bo doprowadzę się do nerwicy, ale nie umiem... nie chcę też zrezygnować, bo za rok za późno będzie na zaczęcie studiów, a zawsze chciałam studiować filologię. Nie lubię swoich drugich studiów, chcę je tylko skonczyc. Załuję, że dwa lata temu się nie zdecydowałam na tę filo, ale cóż. Wiem, że może tu ciezko cos poradzić, wiekszosc z Was powie, masz co chciałaś, no ale jednak czuję się oszukana, bo nikt mi nie powiedział, że osoby bez znajomości nie mają czego szukać....wiedm, że filologia to nie kurs, że jezyka trzeba uczyc sie bardzo szybko, no ale nie w takim tempie, żeby podołały temu tylko osoby, które uczył się już x lat. Choc i one nawet maja problemy na tych zajęciach.
Edytowane przez katrina_k
Czas edycji: 2014-10-11 o 14:13
|