Wróciłam. Nie wiem czy widziałyście, ale cały dzień Was podglądałam

nawet czasem się chciałam wypowiedzieć, ale stwierdziłam że będę milczeć dopóki się nie ogarnę.

dziś wstałam o 8 i zaczęłam dzień od zdrowego śniadanka. Potem troszkę o siebie zadbałam (jakieś maseczki, paznokcie pomalowałam itp.), a następnie zrobiłam małe zakupy, przygotowałam obiad, posprzątałam pokój i porobiłam jeszcze pare innych rzeczy

. Na koniec poszłam biegać (15km). W końcu się ogarnęłam i zrobiłam wszystko tak jak planowałam. Cały dzień byłam w biegu i to mnie cieszy, że zmotywowałam

. Z minusów tylko to, że współlokatorka przyniosła mi spory kawałek ciasta na talerzyku (wczoraj robiłyśmy) i nie przyjęła odmowy nie spróbowania, więc zjadłam.

ale poza tym ładnie jadłam cały dzień.
Co do meczu to

nic tak nie cieszy jak zwycięstwo z ruskimi albo niemcami

u mnie na osiedlu wszyscy zaczęli się drzeć po bramkach i głośno jakbym co najmniej na meczu była

i po meczu też każdy się darł, śpiewał, w sumie do teraz śpiewają. Historyczne zwycięstwo

chociaż dużo szczęścia mieliśmy, nie powiem.
A w ogóle to się dziś wkur.wiłam w realu. Mają jakiś nowy przepis. I ja wszędzie jeżdżę rowerem, więc tam też, no i wzięłam plecak na zakupy. A w sklepie ochroniarze na wejściu że plecaki trzeba w depozycie zostawiać

mówię do babki że mam telefon, listę zakupów i portfel i nie będę tego w rękach nosić, bo mają jakiś głupi przepis. Wkurzyłam się i wyszłam. Chciałam kupić krzesło i pare innych rzeczy, a tak to mam to w

. Moja noga więcej tam nie postanie.