Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-10
Wiadomości: 12
|
Chcę z nim być, ale jak..?
Witam.
To mój pierwszy wątek, parę godzin temu założyłam to konto, aby móc się komuś wygadać, a w tym wypadku...wpisać 
Jeżeli coś zrobiłam nie tak z wątkiem, złe miejsce itp to proszę o poprawę...
Piszę do Was, w zasadzie po nieprzespanej nocy, wszystko jest świeże, a mój wątek może być chaotyczny.
3 miesiące temu poznałam mężczyznę, z którym od początku naszej znajomości mogłam rozmawiać, cały dzień i całą noc, o wszystkim i o niczym.... i tak jak rozmawialiśmy i spotykaliśmy się, staliśmy się sobie bliżsi. Ja mu zaufałam,chyba jak nikomu innemu.
Samookaleczam się...tz mam z tym problemy, obecnie z tym walczę. On zapewnił mnie, za akceptuje mnie z tymi bliznami, nawet po tym jak mu je pokazałam, uznał mnie ,że nadal jestem piękna i mu na mnie zależy.
W międzyczasie, spotykaliśmy się, siedzieliśmy wtuleni na ławce z dobre 3 godziny, płakałam mu w ramię, czułam się przy nim bezpiecznie.
Jakiś miesiąc temu, zapytał mnie czy chciała bym z nim być, bałam się tego...bo z jednej strony bardzo bym chciała a z drugiej bałam się tej sytuacji, bo była by dla mnie nowa...
Wczoraj, wyznałam mu, że też mi na nim zależy ,że też bardzo chcę z nim być. Myślałam ,że zostanę przytulona, i tak znowu chwilę w milczeniu posiedzimy. Jednak nie, przytulił na chwilę i odpowiedział " znajdziesz sobie kogoś do przytulania na stałe"... zgłupiałam w tym momencie, nie wiedziałam co mam mówić, wydusiłam tylko z siebie, że nie chcę nikogo szukać, że "mam Ciebie".
Potem zrozumiałam o co mu chodziło, stwierdził coś mniej więcej " bo to działa tak, nikt nie chcę ze mną być, bo jestem brzydka itp, a jak znajdzie się ktoś kto chce to już z nim będę"
Zrobiło mi się przykro gdy to powiedział, całą drogę do domu milczałam,łzy same lały mi się po policzku,w aucie gdy mnie odwoził, zapewniał mnie ,że dalej przy mnie jest, dalej się o mnie martwi, dalej zawszę mogę na niego liczyć.
Gdy już przyjechałam, mówiłam ,że ja tak nie myślę, płakałam chciał mnie przytulić, pocałować w czoło, ale nie chciałam, poszłam w kierunku domu, na koniec nie przytuliłam się, on chciał czekać cała noc pod domem, gdy się coś działo, gdybym chciała się pociąć.
Zapewniłam ,że nic nie zrobię i pojechał do domu...
Jeszcze w nocy pisaliśmy przez chwilę, martwi się o mnie, i prosił ,żebym się odezwała dzisiaj rano, jak wstanę.
Co mam zrobić..?
Jak mu wytłumaczyć,... że przy nim czuję się tak bezpiecznie, przy nim czuję, że jestem ładniejsza niż siebie oceniam.
Jak mam wytłumaczyć, mamie ,że nie jesteśmy razem...bo ona jak to mamy, zawsze wszędzie widzą związki.
On chce tylko ,żebym pokochała siebie, poszła do psychologa, i mówi ,że nie możemy być razem, bo takie coś niszczy ludzi i związek...
Nie wiem co mam zrobić, piszę i płaczę. Sama mam zaproponować spotkanie aby wyjaśnić, czy czekać aż on?
I jeszcze... jak mam go traktować.? Uczy mnie angielskiego, jak korepetytora..? Czy jak na początku znajomości..? Bo przecież skoro nie jesteśmy razem, nie chcę żeby mnie przytulał, gładził włosy, i całował w czoło, bo teraz to będzie bardziej boleć niż dawać pocieszenie...
Dziękuję z góry za odpowiedź
|