Poradźcie!
Po moich przebojach z kolejkami i zapisami u Yadou trochę odpuściłam, ale ostrzyłam nadal zęby na 24tego. W międzyczasie odkryłam Martę Lipinski (Dead Romanoff Tattoo) i zakochałam się w jej pracach. Jak wiele z nas mam wymyślony więcej niż jeden tatuaż.

Chciałabym, żeby Yadou zrobiła mi na przedramieniu taką akwarelową florę natomiast od dawna marzył mi się "symboliczny" tatuaż. W moim doktoracie zajmuję się pewnym mitem. Żyję nim już długo, piszę właśnie książkę na jego temat, jestem mocno zafascynowana. Są tam ptaki i różne inne fajne rzeczy.

Od jakiegoś czasu marzę o nieco abstrakcyjnym tatuażu zapełnionym jakimiś elementami z niego, akwarelowym, ale nie wyglądającym jak obrazki z książek dla dzieci.
I Marta zrobiłabym mi taki tatuaż.
Przedwczoraj napisałam do niej na facebooku, nic zobowiązującego, po prostu, że ma genialne prace i że będę śledzić, kiedy znów będzie w Polsce. I że chcę wytatuować mit.
Odpisała mi po jednym dniu! Napisała, że będzie 29 listopada na warszawskim konwencie, 300 Euro za sesję, jest szybka, więc w grę wchodzą też duże prace, podała maila i napisała, żebym, jeśli się zdecyduję, dosłała zdjęcia miejsca, które chcę tatuować, pokazała 3 jej tatuaże, które najbardziej mi się podobają i jeszcze jakieś zdjęcia mnie i mojej twarzy, bo to jej pomaga przy projektowaniu.
Dziewczyny!
Jestem w szoku (oczywiście pozytywnym), że można mieć takie podejście do klienta. Pisać do niej czy czekać na to co odpisze Yadou?
Co robić?!
W życiu nie byłam na konwencie, nie wiem w ogóle co i jak.
Help!
