Dokładnie tak jak napisała koleżanka nade mną - spotka i Ciebie nowa milosc, może nawet piekniejsza.
Miałam tak jak Ty - bardzo kogos kiedyś kochałam, kilka lat schodzenia się i zrywania, bardzo burzliwe, ale i bardzo intensywne. Był moim życiem.
Potem definitywny koniec - tym razem na serio.
Ponad rok płaczu, depresji, pustki. Przekonanie takie jak Twoje - już NIGDY nikogo tak nie pokocham, to był TEN.
Ale jakos zaczelo samo się wszystko oddalać. Jak czegos nie karmisz to to umiera po prostu.
Niespodziewanie poznałam potem chłopaka przy którym może nie czułam na początku motylkow - ale tak jak napisala kolezanka wyżej "bezpieczeństwo i cieplo". Dzis jest moim mężem, jesteśmy rok po slubie

Jest to inne uczucie, inna relacja. Na myśl o tamtym zawsze będzie przykro, ale to mój maz będzie ze mna do końca zycia i będzie ojcem moich dzieci

I tego bym nie zmienila za nic na swiecie
Także glowa do góry - zajmij się po prostu zyciem

Reszta przyjdzie sama w najmniej oczekiwanym momencie
