a ja siedzę i ryczę...
już od wczorajszego wieczoru zaczął mnie ogarniać jakiś niepokój, nie mogłam zasnąć, myślałam o tym jak to będzie jak mały się urodzi, czy dam radę urodzić itd, ale to jeszcze ok. Potem czytam, że Dariusz Kmiecik - dziennikarz tvn zginął w katastrofie wczorajszej w Katowicach. On jego żona i 2 letni synek. Aż się popłakałam ze złości, bo mieszkam na śląsku i jestem przekonana ze ta katastrofa jest wynikiem lewego pociągnięcia gazu do mieszkania gdzie odcięte były media, a lokator miał być eksmitowany na dniach. Niestety wiem jak ci ludzie kobinują i jakie zagrożenie stwarzają...
A teraz mi jeszcze TZ pisze, że w przyszłym tygodniu prawdopodobnie znowu jedzie w delegację na tydzien... niby nic, ale może pamiętacie że przez jego pracę na urlopie byłam sama, bo nie dostał wolnego. Potem ledwo co wrócił na moje urodziny. Umówiliśmy się, że jak już będę na l4 to on wezmie sobie urlop i gdzies wyskoczymy na kilka dni, on sobie odpocznie itd... teraz w weekend jedziemy do znajomych i postanowilismy odwiedzic przy okazji moją mamę, bo już w połowie drogi będziemy. TZ wziął sobie wolne pon i wtorek (chociaz namawiałam go na tydzien wolnego), zadzwoniłam do mamy - bardzo się ucieszyła bo miała urodziny we wtorek, a miałysmy się zobaczyć najwcześniej w boże narodzenie. I dupa blada, TZ mi własnie pisze, że wysyłają go od poniedziałku w delegację, bo nikt inny nie chce/nie może. I z naszego wyjazdu nici. Noż kurde... jako jedyny chyba nie miał urlopu w tym roku i nawet głupich dwóch dni nie można wyszarpać?

juz mam wizje, ze jak będe miała rodzić to w kilkutygodniową/kilkumiesięczną delegację wyślą akurat jego...

grrrrrr jaka jestem zła

TZ ma jeszcze rozmawiać z jeszcze jednym szefem, zeby to odkręcać, ale nie wiem co to da...