2014-10-26, 09:46
|
#886
|
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 159
|
Dot.: Jesienne odchudzanie :)
Ja myślę, że nie ma co prawić kazań skazanej Bo każdy sam powinien zadecydować co jest dla jego organizmu najlepsze. Na tej samej zasadzie można obśmiać pseudo zdrowe diety oparte na owsiankach, serkach wiejskich i pieczywie pełnoziarnistym Bo według paleo są to produkty, a nie jedzenie i coś czego człowiek jeść nie powinien. Nie wspominając już o szkodliwości chronicznego cardio. Także dziewczyny, znawcami nie jesteśmy, także proponuję wspierać się w wyborach, a nie ściągać na siłę na jedyną słuszną drogę. Do tego wiele osób zmaga się z różnymi zaburzeniami odżywiania i np. dla mnie zjedzenie sałatki to spory wyczyn. Przecież Skazana sama widzi co na nią źle działa, a co dobrze i tą wiedzą zapewne będzie się kierować 
Cytat:
Napisane przez 1992MaDziuLeK
Moim celem jest polubienie siebie, bo ja patrzę na siebie zbyt krytycznie  Teraz, kiedy schudłam tyle kg to mam więcej kompleksów niż przed tym całym odchudzaniem, które z ręką na sercu mogę nazwać nie dietą, a zmianą nawyków żywieniowych... Nie wiem jak mam na siebie patrzyć, żeby coś dostrzec...  Waga w sumie już mi nie spada prawie w ogóle, ale ćwiczę i jem zdrowo, tylko non stop stawiam sobie jakieś nowe cele wagowe, które są co raz niższe i niższe... Moi znajomi twierdzą, że coś ze mną nie tak, bo mi ciągle mało, a ludzie na ulicy mnie nie poznają...  Nie staję na wagę, bo ona minimalnie się waha - raz w górę, a raz w dół (pomimo jedzenia zdrowego, które codziennie wypisuję i ćwiczeń), co mnie bardzo dołuje i jest frustrujące...
Chciałabym się docenić, chciałabym polubić siebie taką, jaką jestem i się nie poddawać... 
|
Ale kompleksy są związane tylko z wyglądem? Dotyczą rzeczy, które da się zmienić, czy raczej całokształtu?
Mnie swoje kompleksy udało się okiełznać w sposób dość racjonalny. Staram się poprawić to co się da, a resztę polubić bo nie ma wyjścia. Pamiętam, że jeszcze niedawno wstydziłam się ładnie ubrać, bo przecież "i tak jestem gruba więc co za różnica" - łaziłam w dresach i luźnych ciuchach. Ale ostatnio stwierdziłam, że kurcze, raz że w każdym rozmiarze można wyglądać ładnie, a dwa że chodzenie byle jak jeszcze pogarsza nasze złe samopoczucie bo czujemy się już totalnie nieatrakcyjnie. A najgorsza rzecz to nie kupowanie sobie nowych ubrań, bo przecież niedługo schudnę wiec się nie opłaca Nawet nie wiecie jak poprawiło mi humor kupienie sobie dopasowanej do sylwetki nowej pary jeansów.
Miłej niedzieli wszystkim życzę!
__________________
|
|
|