U mnie te ćwiczenia przyniosły bardzo fajne i dość szybkie efekty, więc jak najbardziej polecam
Z jakiegoś powodu dietetyk Ci rozpisał te 2700 kcal. Nie obcinaj od razu do 2000. Po to zaczyna się z wysokiego pułapu, żeby w razie długiego zastoju mieć z czego obciąć dzienną ilość kcal.
Co do pogrubionego: pamiętaj, że przy siemieniu musisz pić codziennie bardzo dużo wody. W przeciwnym wypadku siemię Cię 'zatka', zamiast oczyszczać. Być może przez zbyt małą podaż wody, czujesz się ciężko i źle
15kg w 8 tygodni?

To nie wyścig, chudnij powoli, ale trwale
Generalnie rozumiem Twój zapał, ale więcej krzywdy będzie z tego, niż pożytku...
Co do jedzenia: baaardzo monotonnie, metabolizm będzie leżał i kwiczał. Wafle ryżowe? Po co pakować w siebie takie przetworzone jedzenie?
Mało węgli, dużo białka - trzeba uważać na nerki i wątrobę. Częste powikłania po Dukanie to kłopoty z nerkami, wątrobą, jelitem grubym.
Trochę to nieuporządkowane, bo jak redukcja, to nie mięśnie. Na redukcji nie budujemy mięśni, na redukcji spalamy tłuszcz. Lepiej i zdrowiej byłoby najpierw spalić tłuszcz i skupić się na dietetycznym jadłospisie, a potem przejść na typowy jadlospis potrzebny do budowania mięśni.
Redukcja i mięśnie o tyle sie wykluczają, że na redukcji naszym zalożeniem jest UJEMNY bilans kaloryczny. A żeby budować mięśnie, bilans nie powinien być ujemny no i jednak posilki inne.
Zniszczysz sobie kolana

Lepiej byłoby biegać co 2 dzień. Zwłaszcza, że chcesz codziennie ćwiczyć silkę = obciążenie kolan, do tego bieganie - za dużo grzybków w barszcz
Znam to doskonale

Ja też tak mam

Ale sensem mądrej diety jest właśnie to, żeby zmienić TRWALE nawyki żywieniowe

Łatwiej zmienisz je na trwałe, jeśli dieta będzie trwała dłużej - wtedy twoje jedzenie będzie nawykiem, nie właśnie chwilową dietą

Ja widzę po sobie, bo mimo, że nie jestem na diecie 3 m-ce, praktycznie nie przytyłam, 14kg na minusie. Mam mnóstwo wpadek, nie jem idealnie, ale główne zasady wciąż trzymam i to bez specjalnego kombinowania, planowania, zastanawiania się nad tym. To po prostu taki odruch, że wstaję, jem na śniadanie jaglankę, owsiankę, jajka, jajecznicę, placki itp. Pamiętam żeby jeść co 3h, jem produkty, które powinnam - po prostu odruchowo po nie sięgam. Po prostu wyrobiłam sobie te nawyki. Wpadki się pojawiają w te wariackie dni, kiedy od rana do nocy jestem zajęta, mam stresy itd. Od sierpnia się to ciągnie, bo najpierw ślub, potem podróż poślubna (i totalny luz), teraz remont, pakowanie, przeprowadzka. Ale już niedługo się to kończy, więc i do diety na spokojnie wrócę
Mam nadzieję, że się nie obrazisz za ten post, po prostu z myślą o efektach w przyszłości, lepiej poświęcić na dietę więcej czasu, trochę nad tym pomyśleć, wdrożyć te nawyki na trwałe. Nie piszę tego, żeby Cię zniechęcić, bo zrobisz, co uważasz, przecież to Twoja decyzja

Ale jednak ze swojego punktu widzenia chciałam coś poradzić, bo widzę u Ciebie podobne problemy, jak i u mnie
Ejże, ja 25 w marcu i się staro nie czuję

Wręcz przeciwnie
tekst o niani mnie rozwalił
