Od czerwca spotykam się z jednym chłopakiem. Na początku tradycyjnie - wszystko pięknie, ładnie, on się stara, pisze, dzwoni. Aż do pewnego momentu.
Generalnie, to ja pierwsza powiedziałam mu, że mi na nim zależy (wiem, mój błąd). Po tych słowach jego starania jednak się nie zmieniły, ale wszystko zaczęło słabnąć od momentu, kiedy się ze sobą drugi raz przespaliśmy. Proponował mniej spotkań, odzywał się rzadziej. Kiedy znajdował czas, ja od razu biegłam na spotkanie i dopasowywałam się do godzin, które mu pasują.
Jednak w ubiegłą niedzielę coś we mnie pękło i wyraźnie poczułam, że zaangażowanie leży po mojej stronie. Poczułam się zmęczona i odmówiłam spotkanie z powodu braku czasu. Nie obraził się, pisaliśmy ze sobą normalnie, choć co prawda ja zaczęłam być mniej wylewna w uczuciach. W niedzielę wieczorem napisał "Śpij dobrze.

". Ja już na to nie odpisałam, bo spałam i od tej pory od dwóch dni on milczy.
Co zrobiłybyście na moim miejscu? Odezwałybyście się pierwsze...?