Napisane przez bezsilna1111
Witam, długo zastanawiałam się czy pisać czy nie.... Przeczytałam dużo wątków i uświadomiłam sobie, że popełniałam katastroficzne błędy.
Moja historia jest następująca... Z moim mężem znamy się od 10 lat, byliśmy sąsiadami. 5 lat temu umarła jego żona, został sam z 6 letnim synkiem, ja w tym czasie miałam 3 miesięcznego synka i jeszcze w czasie ciąży odkryłam, że mój facet mnie zdradza i go zostawiłam. Mieszkałam u rodziców. Obecny mój mąż zaczął zaniedbywać synka, siebie dom i pił. Po poważnej rozmowie z rodzicami postanowiliśmy mu pomóc. Zaczęłam przychodzić rozmawiać z nim pomagać zabierałam syna na spacery itp. po 3 miesiącach zaczęliśmy pisać ze sobą o poważnych tematach, samotności aż któregoś razu napisałam mu, że coś zaczęłam czuć do niego ale obawiam się, że to za wcześnie. Okazało się, że on to samo czuł lecz bał się napisać bo jest między nami duża różnica wieku. Po roku wprowadziłam się do niego i wydawało mi się, że żyjemy jak w bajce, lecz od jakiegoś roku zauważyłam, że są duże problemy z jego synkiem zaczął robić mi nazłość psując moje rzeczy pyskować gorzej się uczyć rozrabiając w szkole. Próbowałam z mężem rozmawiać na ten temat lecz on olewatorsko dawał mu kary nie raz w dupę krzyczał, gdy próbuje namówić go do tego byśmy się udali do psychologa to jest mowa, że chce z jego syna zrobić wariata.... Próbowałam na wszystkie możliwe sposoby uświadomić mężowi że źle postępuje. Ale cały czas słyszę, że go nie ma w domu od 6 do 19 i nie ma kiedy,że jestem w domu to mogę go przypilnować.... Zwalił to wszystko na mnie i nie widzi w swoim zachowaniu niczego złego i że ja cały czas wszystko wyolbrzymiam... Od jakiegoś czasu zaczęliśmy się oddalać od siebie i gdy na weekend( w soboty zazwyczaj pracuje chyba że ja mam zjazd bo się uczę) jest w domu to mówi tylko o pracy co trzeba zrobić w domu i na działce. Wczoraj było zebranie u jego syna w szkole oczywiście ja poszłam bo on pracował, nawet nie zapytał się czy syn się uspokoił jakie ma oceny nic kompletnie nic. Nawet nasi znajomi zauważyli, że dzieci są zżyci tylko ze mną a jak muszą zostać z tatem bo ja jade do szkoły to są smutni. Zdaje sobie sprawę, że to ja zawiniłam pokazując mu, że ja się wszystkim zajmę wiem, że źle robiłam i on olał to wszystko bo wie, że ja wszystkiego dopilnuję bo mam taki charakter,że wszystko mam z góry zaplanowane. I zdałam sobie sprawę, że przestał się starać bo go we wszystkim wyręczałam i moja prośba jest taka, abyście naprowadzili mnie na tor jak mam to naprawić, jak skłonić męża aby zbliżył się do syna żeby zaczął się nim zajmować, bo jego synek tak naprawdę jest dobrym mądrym chłopcem, który tak naprawdę został bez mamy i taty z obcą kobietą, i rozmawiając z nim mówi mi, że nic do mnie i mojego syna nie ma tylko brakuje mu kontaktu z ojcem, okazywania przez ojca uczuć zainteresowania. A do męża nic nie dociera.... Pomocy..................
|