| 
				
				
				Dot.: Problem kochającej młodej żony matki kochanki.... Pomocy....
				
			 
 
			
			Źle mnie zrozumiałyście nie dzielę dzieci, nic takiego. Przepraszam może źle się wyraziłam ale chciałam zaznaczyć, aby czytając tekst nikomu nie pomieszały się dzieci, aby to czytelnie wyglądało. Sama pochodzę ze złożonej rodziny i nigdy nie wyróżniam dzieciaczków. Tak samo ich traktuje i nie widzę różnicy między nimi. 
 A co do rozmowy z mężem na temat skrócenia czasu pracy rozmawiałam nie raz. Nic to nie daje. Cały czas słyszę, że ja się realizuję poprzez naukę a on poprzez pracę i nie dociera do niego, że zaniedbuję dzieci. I właśnie tutaj też zaznaczę, że głównie chodzi tutaj o jego dziecko bo tu chodzi mi o brak kontaktu między nimi. Starszy syn jest związany tylko ze mną a nie z tatem cały czas zaznaczam, że głównie mi o niego chodzi. To on jest najbardziej pokrzywdzony w tej sytuacji i o niego mi chodzi bo kocham go jak własnego syna.
 
 A co do terapii rodzinnej również mężowi mówiłam ale on twierdzi, że nam to nie jest potrzebne przecież jest dobrze. Mąż nie widzi żadnych problemów....
 
 ---------- Dopisano o 15:05 ---------- Poprzedni post napisano o 14:58 ----------
 
 Aha i dla mnie to nie jest żaden problem, aby chodzić do  szkoły na wywiadówki. Ale problem jest w tym, że odkąd jestem z mężem to był dwa razy w szkole.
 Jak Pani Dyrektor zadzwoniła do męża, bo jeszcze go na oczy w szkole nie widziała, a kolejny raz był na wywiadówce jak syn poszedł do 4 klasy- no w tedy z chęcią poszedł z kolegą( jego córka z synek chodzi do klasy) poszli zobaczyć nową młodą nauczycielkę ich dzieci...
 |