A ja to bym w ogóle chciała w domu być, jak to się teraz mówi brzydko.... Kura domowa? Przynajmniej od momentu jak urodze pierwsze dziecko do momentu jak moje dzieci będą starsze (jakoś na koniec podstawówki może). Ale mogłabym nawet dłużej
Nie mam nic do kobiet które, jak to się też teraz mówi, "robią karierę". Tym bardziej że są takie czasy, że większość kobiet po prostu nie ma wyboru bo nie da się utrzymać rodziny z jednej pensji.
Większość moich koleżanek mówi że zwariowało by siedząc tak w domu, ale jednocześnie nie dziwią się, że ja tak chcę bo mówią że ja jestem taka rodzinna :-P a ja praktycznie od zawsze marzę o dużej rodzinie, domku jednorodzinnym, posiadaniu ogrodu z kwiatami które będę pielęgnować, będę hodować własne warzywa, gotować obiady, robić przetwory, odbierać dzieci ze szkoły <3
Ale mój chłopak nie chce tego zaakceptować :-( wiadomo że w życiu bywa różnie i może się okazać, że jak założymy rodzinę to będę musiała pracować na pełen etat, ale on by się nie zgodził nawet jakby sytuacja tego nie wymagała.
Najpierw jak się zgadaliśmy na ten temat to był bardzo zdziwiony bo u niego w rodzinie wszystkie kobiety pracują i on sobie tego nie mógł wyobrazić. Mówił że nie chce żeby jego żona siedziała w domu bo będzie się nudzić itp. Jak mu wtedy wytłumaczyłam wszystko i pokazałam przykłady kobiet które tak żyją (w moim otoczeniu jest kilka) no to zaczął być bardziej przychylny.
Ale potem jak się znowu za jakiś czas o tym zgadaliśmy to mówił że wolałby żebym jednak przynosiła jakieś pieniądze do domu, za innym razem znowu marudził o emeryturze. Więc wiem że tego nie chce :-(
A ja nie mam tak że chcę w ogóle nie pracować, ale mam taki zawód (w sumie ciągle studiuje), że mogę pracować w domu w niepełnym wymiarze godzin i sama sobie ustalać kiedy i ile pracuję. Może kokosów na tym nie zrobię ale zawsze coś. Chcę pracować chociaż trochę głównie ze względu na to żeby się nie wybić z rytmu. W razie gdyby kiedyś mojemu mężowi się coś stało i nie mógłby pracować to żebym nie została z niczym : 10 czy 15 lat po studiach i żadnego doświadczenia.
Ale się wygadałam, w dodatku nie na temat. Ale jest to rzecz która mnie chyba najbardziej boli w związku. Bo ogólnie mam cudownego chłopaka a tego nie potrafi zrozumieć.... Ja wiem, że on mi nie może teraz nic obiecać bo jeszcze oboje studiujemy, ale on nie dopuszcza takiej możliwości nawet jakbyśmy mięli takie "predyspozycje"