|
Dot.: Na rozdrożu...być dalej razem??
Jakbym czytała o sobie parę miesięcy temu...I co najśmieszniejsze brałam pod uwagę dokładnie te same kwestie co Ty, Maripossa! Mój TŻ również nie lubi tańczyć (przez prawie pięć lat związku nie byliśmy na żadnej zabawie!), nie rozbierze się na plaży też. Jeszcze do tego dochodziło jego obrażanie się, czego nie znoszę wprost. Przez tyle lat traktowałam to jako jego pewnego rodzaju dziwactwa do przeżycia. Jednak pewnego dnia zaczęłąm rozmyślać jak nasza przyszłość będzie wyglądać za parę lat.. W desperacji, pod wpływem emocji, zaproponowałam rozstanie. On się nie zgodził. Wtedy. właśnie w tym okresie wahań, wątpliwości i rozsterek doszłam do wniosku, że jest on mi najdroższą osobą na świecie. Niby absurd, ale jednak. Że tak naprawdę nie są istotne te jego "wady", taki już jego urok. Ważne, że się troszczy, kocha, szanuje i chce mojego dobra. I dziś wiem, że takie momenty rozmyślań są ważne, potrafią wiele zmienić. Pozwalają nam uświadomić, jak ważna jest dla nas ta druga osoba. Tak więc, Maripossa nie żałuj sobie tych rozmyślań. W końcu chodzi o Twoje dobro. Mam nadzieję, że tak jak w moim przypadku dostrzeżesz w TŻ tego, z którym chcesz być całe życie. Pozdrawiam!
__________________
Miłość...wziąć ją w dłonie i przenieść przez całe życie...
W radości i w smutku mój dom jest w Twoich ramionach
|