Napisane przez alexandraa13
Hej...
Nie zmieniam nicka, pewnie będę jutro żałować. Jak część z was może wie, od 1,5 roku chodzę na terapię, efekty uważam że jakieś są, ale o tej sprawie nie miałam odwagi porozmawiać (podobne rzeczy już przepracowałyśmy, a mi głupio znów przyznać się do porażki). Sprawa dotyczy mojego "przyjaciela" (w cudzysłowie, bo pewnie stwierdzicie, że to żadna przyjaźń). Właśnie wróciłam od niego, jak nierzadko wyszłam trzaskając drzwiami...
Na potrzeby własne i ogarnięcia tematu napisałam sobie na kartce zalety i wady tej relacji. Przy czym zalety, to rzeczy które mnie trzymają w niej, powody dla których nie rezygnuję i rzeczy, które mi ona zapewnia. Po przejrzeniu listy jasno widać, że to relacja toksyczna (nie żebym dopiero to odkryła...). Myślę, że minusów nie muszę wymieniać, uwierzcie na słowo...Problemem jednak są "plusy"... bo to one powodują, że w tym tkwię...
Zapewne w tym momencie większość z Was pomyśli "jeśli wiesz, że to toksyczna relacja, to ją skończ"...Macie rację, ale właśnie tego nie potrafię, nie wiem jak oszukać te mechanizmy, które mną kierują...
Więc poniżej te właśnie rzeczy, które trzymają mnie w tej relacji:
- jest najbliższą mi osobą, jedyną przy której czuje się w 100% sobą, przy której nic nie udaję, nic nie muszę
-jest zależny ode mnie emocjonalnie, a ja od niego, wiem że nigdy nie zerwie ze mną kontaktu, nie zrezygnuje ze mnie, zawsze da szanse...co by się nie działo, nie zostawi mnie, nie zacznie traktować z dystansem
-wiem, że mu na mnie zależy, że za mną tęskni, myśli o mnie, że jeśli coś się stanie to nigdy o mnie nie zapomni (jestem pewna w 100%)
-jest jedyną osoba, na którą mam tak duży wpływ, mogę sprawić, że będzie bardzo szczęśliwy i bardzo nieszczęśliwy
-daje mi mocne emocje, które pozwalają nie myśleć o moich realnych problemach, zapewnia ciągłą huśtawkę emocjonalną: rozpacz- ulga-szczęście-strach-bezpieczeństwo itp., jestem od tego uzależniona
-żałuje złych zachowań, wie że to co robi jest chore, tez sobie z tym nie radzi
-wiem, że mogę mu pomóc jeśli zechcę (co często to robię)
-on mi ufa, jestem najbliższą mu osoba, tylko mi pokazuje swoje słabości i jest przy mnie w 100% sobą
-nigdy mnie nie zostawi, zawsze zgodzi się pogadać, spotkać, dać szansę
Wiem, że to co wymieniłam, to nie są cechy dobrej relacji, ani jego jednoznaczne zalety. Wręcz powiedziałabym, że to rzeczy świadczące o moim problemie.
Czego więc oczekuję? Nie wiem, jakiś porad jak to skończyć? słów otuchy, że się da? Jestem od sytuacji bardzo uzależniona i nie dam rady sama. Chociaż wiem, że to chore i toksyczne, to nie jestem w stanie sobie sama dobrowolnie odebrać tych rzeczy, które wypisałam powyżej, bo one mi cholernie dużo dają (chociaż wiem, że tak nie powinno być).
Pomóżcie...Nie mam już sił.
P.S Oczywiście nikomu nie zabronię się wypowiadać, ale nie ukrywam że zależy mi głównie na radach empatycznych, dojrzałych użytkowniczek...jeśli ktoś nie wie co doradzić, to niech daruje sobie pisanie frazesów.
|