[Kamyk2]

Drogie Wizazki pisze o tym ponieważ potrzebuję to wyrzucić z siebie i chyba też żeby ktoś w końcu sprowadzil mnie na ziemię. Zakochałam się w koledze. inteligentny, zabawny, lubiany przez wszystkich do tego mega przystojny, zawsze mieliśmy ze sobą świetny kontakt, wydawałoby się, że nie ma wad ale to straszny kobieciarz, zmienia dziewczyny jak rękawiczki, do każdej pisze, z każdą chciałby się spotykać wiadomo w jakim celu ale jeszcze nie znalazł tej jedynej....i ja uległam jego urokowi. Niestety 95% dziewczyn do których pisze uważa tak jak ja. Z zawodu policjant, gadane ma tak, że w sumie słyszymy to co chcemy usłyszeć, zawsze wie co powiedziec i chociaż wiem, że mówi tak do każdej to w danej chwili wydaje mi się, że to tylko do mnie tak mówi...GŁUPOTA...na początku naszej znajomości bardzo go nie lubiłam i nie chciałam się z nim spotykać, jednak dopiął swego, spotkaliśmy się kilka razy, byliśmy w stałym kontakcie, często spotykaliśmy się na imprezach, bawiliśmy się razem, wszyscy mowili że widać, że świetnie się dogadujemy, ciągle dzownił i pisał, a ja powoli się zakochiwałam, po roku znajomości poszłam z nim do łóżka i to był największy błąd, pozniej spotykalismy jeszcze ale ciagle bylismy dobrymi znajomymi. wiem ze bardzo mnie lubi bo mowi to nie tylko do mnie ale TYLKO lubi. Teraz wyprowadza się i będzie mieszkał trochę dalej a ja płacze po nocach, spać nie moge, w pracy nie moge sie skupic....nikt inn y mnie nie interesuje, chcę tylko jego, nawet nie umawiam sie z nikim innym na randki, nie mam ochoty, nie mam też odwagi powiedzieć mu co czuję bo boję się że wtedy stracimy kontakt na zawsze, a to przecież mój ideał....