Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - ja, czyli dziecko z adopcji
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2014-11-17, 15:37   #7
blondie6
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 17
Dot.: ja, czyli dziecko z adopcji

Cytat:
Napisane przez Gosiaczek1969 Pokaż wiadomość
wystarczy urodzić żeby być prawdziwym rodzicem??

Matka adopcyjna nosiła Cię w sercu a nie w brzuchu. Więc teraz jest rzekomą matką. Super. W jakiej sprawie kłamali Ci? że Cię spłodzili czy że Cię kochają?
Przemyśl sobie czy to jest ważne kto Cię spłodził, kto Cię urodził. Bo Twoi rodzice adopcyjni przez 20 lat Cię kochali. Nie rań ludzi którzy Cię kochają bo obraziłaś się że nie wiedziałaś o adopcji od początku.
Jak zawsze, ludzie potrafią być mądrzy, nie znając całej sytuacji od początku do końca.

Nie jestem obrażona, że nie wiedziałam, tylko po prostu jest mi przykro, że dowiedziałam się dopiero teraz, gdy już nie mieszkam z moimi rodzicami, bo wyjechałam na studia i jestem z tego powodu zrozpaczona, ponieważ nie mam z nimi tak dobrego kontaktu, jaki bym chciała mieć. Gdybym wiedziała o tym wcześniej, na pewno nasze relacje wyglądałyby inaczej. Ale swoją drogą - wolałabym chyba nigdy się o tym nie dowiedzieć.

Nie chcę spotkać swojej rodzonej matki, nie chcę jej znać, bo jedyne, co chciałabym zrobić, to napluć jej w twarz.. Naprawdę.
Zastanawia mnie jedynie fakt, że rodzaj nowotworu złośliwego, który mnie dotyczy, zazwyczaj powstaje w zarodku podczas ciąży. Co z kobietą, która mnie porzuciła w takim razie? Stąd to dla mnie tak istotna sprawa. Nie interesuje mnie nic poza tym, chcę tylko być w pełni świadoma i móc odpowiedzieć sobie na zawsze nurtujące mnie pytania, dlaczego wciąż coś mi dolega.. jak nie wada wzroku, to wada kręgosłupa, teraz nowotwór, wcześniej inne problemy zdrowotne. Czy jest w tym coś dziwnego?
Poza tym, podobno tamta kobieta miała też syna.. a ja zawsze chciałam mieć brata. Chciałabym go zobaczyć, o ile jeszcze żyje, bo gdy była ze mną w ciąży, ponoć zniknął bez śladu, a miał wtedy tylko cztery lata.

Kocham moją mamę i tatę najbardziej, zawsze będą dla mnie jedynymi rodzicami, którzy mnie kochają również i wiem o tym bardzo dobrze, wychowywali mnie od moich pierwszych dni, ale genetycznie jak widać jestem niestety w ogromnym stopniu obciążona różnymi choróbskami, które mnie dopadły już teraz, a co będzie później? Nie wiem, a takie rzeczy warto wiedzieć.

---------- Dopisano o 16:37 ---------- Poprzedni post napisano o 16:29 ----------

Cytat:
Napisane przez Fleur_D Pokaż wiadomość
Jesteś ta samą osobą, którą byłaś tydzień temu i masz ten sam światopogląd. Jesteś po prostu oszołomiona.
Jako osoba, która na co dzień zajmuje się genetyką, mogę ci powiedzieć, ze geny są obecnie przeceniane. Owszem, determinują nasz wygląd i czasami zdrowie, ale to by było na tyle. To nie geny determinują to kim jesteśmy.
Wcale nie uważam, że jestem inną osobą, po prostu czuję, że coś we mnie pękło i brakuje jakiejś części mnie. Czuję się oszukana, bo wszystkie opowieści, w które wierzyłam związane z tym, jak moja mama była ze mną w ciąży, etc. okazały się być nieprawdą. To jednak zabolało. Do tego wymyślona historia, że niby byłam wcześniakiem, bo mój "brat" zmarł zaraz po urodzeniu (zabieg in vitro), bo gdyby nie powiedzieli mi, że jestem wcześniakiem, wcześniej czy później doliczyłabym się, że nie minęło 9. miesięcy od śmierci Aniołka i coś tu nie gra w historii, że to niemożliwe.

Właśnie, jak sama zaznaczyłaś - geny determinują czasem zdrowie, a dla mnie to bardzo istotna sprawa, bo jak napisałam już wyżej nt. rodzaju nowotworu, który mam, to ważne w tym przypadku. Nic poza tym mnie nie interesuje. Nie chcę znać swoich biologicznych rodziców, tylko chcę wiedzieć, jak jeszcze jestem obciążona genetycznie.
__________________


to wszystko to gra
gra luster i światła

blondie6 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując