[Callo]

Ja i moja przyjaciółka znamy się od 2 lat. W międzyczasie powstała między nami bardzo potężna zażyłość. Mówimy sobie o wszystkim, wspieramy się, kłótnie i nieporozumienia rozwiązujemy spokojną rozmową, spędzamy z sobą dużo czasu - mówimy do siebie "siostro" albo "kochana siostro", przytulamy się, trzymamy się często za rękę.

I tu jest problem - akurat nie z informacją bo moja przyjaciółka wie o tym i twierdzi, że mam być sobą i to akceptować, ale z tym jak ja się z tym czuję i nie wiem szczerze powiedziawszy czy na bank jestem 100% hetero za jaką się zawsze uważałam.

Przechodzę do rzeczy - seks z kobietą napawa mnie obrzydzeniem. Raz spróbowałam z jakąś laską na imprezie i zakończyło się tak szybko jak się zaczęło czyli zrezygnowałam mówiąc "jednak jestem hetero". Ale odkąd znam moją obecną przyjaciółkę to potwornie zalezy mi na niej. Nie mam na myśli z nią seksu ani żadnych "głębszych" zbliżeń, ale często mam ochotę ją przytulić, dać jej buzi (a niestety coraz częściej mam ochotę pocałować ją - głębiej), spędzać więcej czasu. Często mam ochote mówić do niej "kochanie" "skarbie" "kocham Cię" .... Niestety zrodziła mi się miłość do niej - czuję to uczucie i ono rośnie z czasem, ale żadnych intymnych zbliżeń nie planuję. Seks z kobietą mnie odrzuca, ale miłość...

Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć - kim ja jestem ? Chyba 100% hetero by takich rzeczy nie robiła choć mogę sie mylić ?

Na marginesie mamy po 25+
oraz to że mężczyźni pociągają mnie - mam za sobą związek z facetem.