2014-12-04, 10:17
|
#2562
|
wańka wstańka
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
|
Dot.: Sens pomocy ubogim na własne życzenie, czyli "Szlachetna Paczka" cz. II
Cytat:
Napisane przez queenie777
Też mam taką kuzynkę- ma 4 dzieci, jest po trzydziestce i cholernie zbuntowana jest i roszczeniowa. Kiedyś jej rodzice nie chcieli czegoś tam kupić dla dziecka. To ona ich prawie z domu wyrzuciła stwierdzając, że dziadkowie są od tego żeby pomagać. Jak to usłyszałam to aż mnie w fotel wbiło. Ona wszystko dostaje. Nie pracuje od lat, a jej mąż tylko dorywczo. Mają na swoją 6tkę może z 1500 zł, ale nic im nie brakuje bo pchają w nich wszyscy i kasę i rzeczy.
A jak ja nie mogłam przez kilka lat pracy dostać to nikt nawet nie spytał czy nam nie jest ciężko, a żyliśmy za 10 złotych dziennie (wg szlachetnej paczki to już ubóstwo, ale my jakoś dawaliśmy sami radę). No bo jakie my możemy mieć problemy skoro dzieci nie mamy? Każdy kto ma dziecko z pobłażaniem patrzy na bezdzietnych- nieważne czy życie ci się wali, jesteś ciężko chora, nie masz pracy itd. Nie masz dziecka? Nie masz problemów.
A mi też się gorzko zrobiło. Bo sama zgłosiłam się w tym roku do szlachetnej paczki. Chciałam zrobić coś dla innych. I nie wycofam się, ale przyznam że mam ogromne wątpliwości czy dobrze zrobiłam... A czytając ten wątek i konfrontując z pewnymi moimi wnioskami czuję się zrobiona w jajo.
|
Nie znoszę takich chorych generalizacji.
Nigdy nie traktuję bedzietnych w ten sposób, jak opisałaś.
Inna sprawa, że osoba bezdzietna bezrobotna ma większe opcje zatrudnienia niż ta, która ma dzieci.
|
|
|