Dot.: Uderzyłam swojego przyjaciela...
Oj tam. Ja nigdy nie rzuciłam się z łapami na człowieka, ale razu pewnego mój brat będący u nas w gościach doprowadził mnie do takiej furii, że z trudem powstrzymałam się, by mu nie przyłożyć. Krzywdy bym mu żadnej nie zrobiła, bo jestem mizernej postury, jednak nie dziwię się, że ktoś mógł nie wytrzymać.
Póki człowiek nie stanie pod ścianą, nie wie, do czego jest zdolny.
Zakładam, że autorka nie ma zwyczaju bić kolegów będąc pod wpływem, ale być może kolega "zażartował" w wyjątkowo paskudny sposób.
|