Wlasnie u mnie było tak samo, mówili ze to bardzo dobrze ze mam rozwarcie.

u mnie juz było takie ze mówili ze to ostatni moment na cięcie i trzeba juz robić.
W ogole to czesc kochane. Od razu przepraszam ze nic nie wiem co u Was mam tak wielka ochotę ponadrabiac ale nie wiem czy mi sie uda.
Od wczoraj, od 15 jesteśmy z Kamilkiem w domu. Bol jest jeszcze dla mnie ogromny. Boli brzuch i kręgosłup po znieczuleniu.
Jak Kamcio bedzie spał to Wam napisze jak to u mnie było.
W niedziele 1 lutego pojechaliśmy na 11 godzinę. Stres przeogromny. Oczywiście przy wyjściu z domu poryczalam sie chociaz miałam wielka nadzieje sie nie rozkleic. Zostałam przyjęta na oddział zaczęły sie wywiady, ktg, badania. Przyszła moja lekarka sprawdziła rozwarcie i powiedziała ze luźno wchodzą 3 palce i ze jest spore. Zaleciła lewatywę, jeszcze zrobili mi usg i powiedzieli ze za godzinę bedzie cięcie. Po usg leżałam jeszcze na kolejnym ktg. Założyli mi wenflon, podawali kroplówki i najróżniejsze lekarstwa. Założyli cewnik bez znieczulenia i jak sie okazało pozniej nie ten najmniejszy rozmiar, a to było moje pierwsze zakładanie cewnika. Nieprzyjemne, ale do przeżycia.

no i kazali mi przejsc na sale operacyjna. Tam dosłownie wszystko działo sie jak na sensacyjnym filmie, szybko. Posadzili mnie na łóżku i od razu przyjęłam pozycje do znieczulenia, dwa wklucia, ciepło w nogach i drętwienie. Pytali co czuje, powiedziałam ze dotyk i anestezjolog powiedział ze tak juz teraz bedzie i wlasnie dotyk bede czuła. Zaczęli mną ciagnąć w rożne strony, a ja zaczęłam trzasc sie w jak w jakimś padaczowym ataku, myslalam ze zemdleje świat mi zawirowal. Dostałam dopamine i nie wiem co jesCze. Słyszała,, ze lekarki mocują sie z dzidziusiem i nagle takie odlos gulgoczacego maluszka i przed oczami zobaczyłam Kamilka całego we krwi i jego wielkie granatowe oczy. Zabrali go od razu. Mimo ze był w szoku przez cc i przez godzinę był pod maseczka telenowa dostał 10 punktów w skali apgar. Mnie czyścili słyszałam, ze mówiły lekarki ze tu jeszcze mocno krawawi, tu proszę przypalic i tu...

i dowiedziałam sie wtedy wlasnie ze mam jakas nieforemna macice i duże ogniska endometriozy. Bede teraz brała jakies leki które kosztują 140 zł za opakowanie ale przy refundacji są za 6 zł. Mnie przewieźli na sale pooperacyjna a ja dalej trzeslam sie potwornie. Przykryli mnie koldrami, kocami, poduszkami. Przeszło mi mniej wiecej po 2 h. Przyszedł lekarz neonatolog zapytał czy chcemy cos wiedzieć o dzieciach wiec mogłyśmy z koleżanka obok ktora miała cięcie tuż przede mną wszystkiego sie dowiedzieć, wtedy usłyszałam ze Kamilcio jest juz odłączony od tlenu u radzi sobie swietnie. W poniedziałek rano pionizacja. Bol przeniesamowity jak dla mnie, słabość, zawroty głowy. Opiernicz od pielęgniarki ze nie wstaje jak ona mi każe, wstałam jakies dwie godziny pozniej pomału sie zwlekając. Było cieżko jak dla mnie, ale Kamcio jest cudowny i wynagradza wszystko. Karmimy sie tylko piersią. Cyce mam jak balony i brodawki juz dość zmaltretowane bo nie są przystosowane do takiej maltretacji mimo ze synek ładnie łapie. Gdybyście chciały jeszcze o cos zapytać to walcie jak w dym, napisze

cieszę sie, ze przeżyłam, ale jest to jedno z najmocniejszych o ile nie najmocniejsze doświadczenie w moim życiu.
A jeszcze co do rozwarcia to druga z lekarke przy cc powiedziała ze są juz na pewno 4 palce i wlasnie ze to ostatnia chwila na cięcie była.
I nie wiem czy pisałam, Kamilek miał 3380 g i mierzył 55 cm
