Ni cholery nie wiem, jak nazwać ten wątek, więc niech już będzie jak jest.
Wczoraj razem z grupka znajomych świętowalismy koniec egzaminów (przynajmniej do czerwca...). No i chłopak jednej z dziewczyn, kucharz-amator, za to z wielka pasją, przygotował dla nas makaron z jakimś mięsem i sosem, który wyglądał na pomidorowy. Ja nie wiem, co on tam dodał, ale czułam się jak po zżarciu tony chilli. Z tego co wiem, reszta też. Ale oczywiście wszyscy zjedli i chwalili kucharza, że pyszne
Jak zachowujecie sie w takich sytuacjach, kiedy ktos jest miły i bardzo sie starał, a wyszło... no tak sobie?
Zaciskacie zęby i chwalicie?
No bo ten chłopak to jakby w ogóle smaku nie miał, jeszcze sam stwierdził, że wyszło lepsze niz kiedykolwiek, a nawet makaron był jakis niedogotowany. My oczywiście że tak, tak, samego siebie przeszedł.
Mieliście takie sytuacje? Uważacie, że powiedzenie prawdy i odstawienie talerza byłoby nigrzeczne?
P.S. Wiem, że rozważania iście platońskie, ale może ktos się wypowie
