Napisane przez carolajn21
Hej,
rozstalam sie z chlopakiem po ponad 5 latach. Od zawsze duzo sie klocilismy, czesto odchodzilam ale za chwile wracalam(chociaz on o to nie prosil, ale wiem ze kochal i ja tez, wiec wracalam). Bylo miedzy nami wiele zlego w postaci wyzywisk(ale z jego strony zdecydowanie wiecej i gorzej), krzyki,klotnie o wszystko. Nie bylo miedzy nami zdrad ani zadnych skokow w bok nigdy. Nie mieszkalismy tez nigdy razem. Wiem, ze on mnie strasznie kocha, ale malo rozmawalismy ze soba itp.Przestalo sie ukladac, uprzedzalam ze jest zle, ale slyszalam ze wymyslam,gadam bzdury itp. No i stalo sie odeszlam i teraz jest placz,proszenie o powrot, obiecywanie zmiany siebie,ze zycie bezemnie nie ma sensu itp. Mowi, ze wszystko zrozumial, ze nie docenial, ze zmieni sie o 360 stopni, ze zrozumial ze kocha tylko mnie i nikogo wiecej nie pokocha, ze tylko ja sie licze. Widze, ze zaluje i ze staralbys sie to naprawic ale czy naprawde juz by tak zostalo do konca te starania? Czy jest to mozliwe czy czlowiek potrafi sie zmienic (swoje cechy charakteru i zachowania) ? Nie wiem co robic jak jestem obok niego to nic od niego nie chce, ale gdy go nie ma to strasznie tesknie i mam ochote wracac i zaczyna sie placz. Co robic czy dac szanse? Boje sie, ze dam szanse ale sama nie bede potrafila dac z siebie wszystkiego, zeby naprawic to co sie popsulo i znow go zranie okropnie odejsciem. Bo nie wiem czy chce wracac czy nie. Wiem, ze go kocham ale wiem tez, ze moze byc tak, ze nie potrafie juz zaakceptowac tych jego wad i zachowan, ktore mi przeszkadzac zaczely. A boje sie znow sprobowac i znow go zranic. Jest mi okropnie ciezko duzo placze, naprawde nie wiem co robic...jestem w rozsypce. Mamy po 20 lat i jest to dla nas obojga pierwszy zwiazek.
|