Hej mamusie! Ja już (no parę godzin temu

po USG genetycznym. Od rana męczyliśmy się z mężem z ogromnym stresem...ale na szczęście wszystko wygląda dobrze

)) Moje badanie było najpierw brzuchowe potem chwile dowciapne... co prawda nie trwało 5 min jak się obawiałam...ale CAŁE 9 min

ale myślę, że doktor wszystko dobrze sprawdził, chociaż zastanawia mnie jak niektóre z Was pisały, że badanie trwało ok. 30-40 min :/ to nie wiem skąd taka różnica. Lekarz trochę lakoniczny, cicho gadający pod nosem, ale ....po tych naszych przejściach jak zobaczyliśmy ruchy dzidzi wszystko opadło...dzieciątko podskakiwało jakby miało czkawkę:P brało palec do buzi i nie chciało się pokazywać doktorowi to go musiał szturchać, co mnie trochę wkurzało. Ten lekarz trochę taki mrukowaty po skończonym usg powiedział, że jest ok, ale to na 70% bo tyle daje USG to nas pocieszył i my z mężem jeszcze kupe pytań mieliśmy to on już wstaje z krzesła jakby nas żegnał...phhh...(a przypominam koszt wizyty 300 zł). Zdążyłam go podpytać czy brać jeszcze luteine, bo akurat mi się skończyła to powiedział, że już nie trzeba. No i kurde żaden lekarz mnie na ten test PAPPA nie wysłał:/ a jak się tego spytałam, to jak ja chcę to sobie mogę zrobić :/
Wiecie co po takim dłuższym obejrzeniu dzidziusia, jak się rusza, jaką ma główkę itp. dochodzi w końcu do mnie, że to się dzieje naprawdę

i że już wszystko musi być dobrze...
Hehe...po badaniu pojechaliśmy na obiad i sama siebie zszokowałam...zjadłam pół zupy, kotleta, kupe frytek, brokuły, sałatki... i potem jeszcze deser! koktajl i kawał ciacha - jakbym w życiu nie jadła! Normalnie pewnie by mnie odrzucało na kilometr albo bym potem pawia puściła a tu nic! Może idzie ku lepszemu
Dziękuję za wszystkie kciuki! Oby Wasze badania też poszły po dobrze.
Paulinka tak mi przykro... następnym razem musi się udać

dobrze że się nie poddajesz.