Dot.: łupież Różowy Gilberta!
Hello. Jakieś 2 tygodnie temu pojawiła mi się plamka na ramieniu, która z dnia na dzień stała się dość spora. Wysuszona i na początku byłam przerażona, że to liszaj. Wiedząc jaki jest tryb leczenia liszaja nie udałam się do dermatologa bo wiedziałam, ze leków sterydowych doustnych nie mogę brać bo mam chore serce. Dokładnie 9 dni temu zauważyłam plamkę na piersi i pod pachą. O dziwo malutkie, które się już nie rozrosły. Następnie pojawiło się kilka na plecach i brzuchu które są wierną kopią tej dużej tylko, że malutkie. Zaczynają się od maleńkiej niby krostki po czym po dobie są już docelowe. Nie powiększają się i nie zlewają w wielkie ogniska jak w liszaju. Lekko swędzą ale tylko gdy jest mi za ciepło. Smaruje je tylko wodą utlenioną w żelu. Te dwie pocżatkowe na piersi i pod pachą już prawie zniknęły. Plamka :matka też jest już dużo mniejsza. Teraz już na 99,9% jestem pewna że to Gilbert. Ogólnie dzięki wodzie utlenionej zduszam te plamki w miarę w zarodku jak tylko je zauważe. Teraz muszę zadbać o odporność bo na początku roku miałam prawie 3 tygodnie na antybiotykach. Na zdjęciach przedstawiam moje plamki. Plamka matka jest pokryta wodą utlenioną dlatego widać efekt takiego ściągnięcia. Czy wg Was jest to Gilbert? Niestety dobry lekarz w mojej mieścinie ma terminy dopiero na "po świętach".
|