Klarisso co do metod rozładowywania złości to ja jestem jak najbardziej za, ale gdy są to metody stosowane podczas procesu nauki radzenia sobie z trudnymi emocjami i jak tu było wspomniane jako zachowania dzięki, którym dziecko nie wyrządzi sobie krzywdzi.
I tu jasnym jest, że ważny jest wiek dziecka, jego rozwój i osobowość, jak też źródło złości.
Wiadomo, ze inaczej pracuje się z dwulatkiem, inaczej z czterolatkiem, a jeszcze inaczej z ośmiolatkiem.
Dorośli też radzą sobie z trudnymi emocjami zastępnikami: idą biegać, ćwiczyc, gotować itd. Dzięki temu mogą przerobić emocje i nie rzucać talerzami.
Zupełnie się z tym nie zgadzam.
A latanie z frytką po Ikei za dzieckiem (bo zdaje się taki przykład był podany) uważam głupotę, a nie dożywianie niejadka.