2015-04-02, 14:53
|
#243
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-11
Wiadomości: 68
|
Dot.: ukochany mężczyzna a otyłość, zaniedbanie
Mi też ten wątek sprawia przykrość, bo o mnie też można myśleć, że jestem tłustą świnią, bo piję kawkę z cukrem w pracy, zjadam co 3 godziny kanapkę [!], a jak w pracy jemy coś słodkiego, to nigdy nie odmawiam. Jestem gruba, odżywiam się średnio i mało się ruszam, a do tego stosuję antykoncepcję hormonalną i mam z hormonami problemy. Nigdy nie zwalałam winy za swoją otyłość na czynniki inne niż obżarstwo i brak ruchu, ale niektórzy zdają się nie rozumieć, że obżarstwo i brak ruchu mają czasem źródło gdzie indziej niż "lubię żreć" i "nie chce mi się ruszyć dupy".
Poza tym uważam, że bardzo kiepsko świadczy o ludziach takie skupianie się na tym, kto jak wygląda i dlaczego. I wpieprzanie się w czyjś talerz, w czyjeś nawyki, choroby i upodobania. Tak jak nigdy nie mówię palaczowi, żeby rzucił palenie, bo ma zszarzałą skórę i żółte palce, a niedługo umrze na raka; chudemu, żeby przytył, bo mu kości widać i pewnie ma anemię - tak nie życzę sobie, żeby ktoś mi mówił, co powinnam, a co nie powinnam jeść, albo co mogę, a co nie mogę, bo nie jego zasmarkany interes, co jem i co to dla mnie oznacza. Umówmy się, że moje ciało i życie należy do mnie.
Dopóki ktoś nie poprosi mnie o pomoc czy opinię, to nie wypowiem się i nie spojrzę krzywo na jego nawyki/wygląd/upodobania. Chciałabym, żeby to działało w obie strony, ale z doświadczenia wiem, że nie działa. Pozdrawiam wszystkich "idealnych"
|
|
|