2015-04-03, 22:52
|
#1
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-02
Wiadomości: 21
|
Jak to jest z tą siłownią?
Witam 
Zacznę od tego, że jestem najbardziej leniwą i najmniej wysportowaną osobą pod słońcem. Nienawidzę wszelkiego rodzaju sportów (no, badmintona jeszcze jakoś zniosę), moja aktywność fizyczna jest na żałosnym poziomie. Nigdy nie ćwiczyłam częściej, niż było to konieczne (czyli na lekcjach WF-u), a i tak zawsze starałam się jakoś od tego wymigać.
Przechodząc do konkretów: chciałam coś ze sobą zrobić. Jako że nie należę do spontanicznych osób (czego w sobie nie lubię) zaczęłam bardzo intensywnie myśleć nad przeróżnymi opcjami. Rozważałam głównie wybranie się na siłownię. A to dlatego, że w szkole będziemy mieli trochę luzu i nie będę musiała zrywać nocek, by wyrobić się z lekcjami i "nauką". Dlatego pomyślałam, że z racji większej ilości wolnego czasu, jakoś go sensownie zagospodaruję.
Jedna z moich motywacji sprawia, że mam wyrzuty sumienia: mój chłopak jest dość gruby i chcę go dobić tym, że poprawiło się moje ciało i aktywność fizyczna, a on nadal nic ze sobą nie robi, chociaż go o to prosiłam Obawiam się tylko, że osiągnę skutek przeciwny do zamierzonego: chłopak się ucieszy, że mam ładniejsze ciało i... to tyle. Nie zechce sam zrzucić paru kilo.
A druga z motywacji to taka, że niedługo zbliżają się jego urodziny, a ja chciałam mu zrobić małą niespodziankę i kupić sobie jakąś ładną bieliznę. Tyle, że nie lubię swojego ciała i źle bym się w niej czuła. Dlatego pomyślałam, że nawet jeśli nie osiągnę wymarzonego efektu, to jednak będę coś robiła i będę tego świadoma. Wystarczy na początek 
Dobrnęłyście do tego miejsca? Gratuluję! To znaczy, że jesteście wytrwałe. o
Rozpisywanie się mam zakodowane w genach, wybaczcie.
Chciałam się w końcu zapytać, jak to jest z tą siłownią. Mam tak po prostu pójść i zacząć sobie biegać na bieżni? Czy załatwić sobie zajęcia z trenerem personalnym (ta perspektywa mnie przeraża, bo jestem szalenie wstydliwa i zakompleksiona)? A może jest tam na miejscu jakaś dobra dusza, z którą mogłabym wszystko obgadać i ustalić? Naprawdę jestem w tym zielona i nie wiem, co by było dla mnie najlepsze.
Najchętniej chodziłabym na basen, ale jak mówiłam: kompleks goni kompleks. Od pięciu lat nie miałam na sobie kostiumu kąpielowego.
No i czasami myślę nad jogą. Zajęcia z niej są przeprowadzane na siłowni, którą śledzę w internecie, ale nie jest to grupa początkująca czy zaawansowana - to po prostu joga. A ja nie jestem za nic w świecie rozciągnięta, dlatego bałabym się takiego skoku na głęboką wodę. W ciemno.
Nie wiem, czego oczekuję. Może jakiegoś światełka w tunelu, kogoś, kto mnie jakoś podszkoli w tym temacie i doradzi na podstawie swoich doświadczeń. Byłabym bardzo wdzięczna. 
PS. Wiem, że ten wątek jest żałosny, a ja jestem taką sierotką Marysią, która wzbudza w Was niechęć, ale proszę, darujcie sobie docinki. Nie dobijajcie leżącego. Zdaję sobie sprawę z tego, jak to brzmi. Nie musicie tego komentować w złośliwy sposób.
|
|
|