|
Wykładowca - studentka
Piszę ponieważ sama nie wiem czy wyolbrzymiam czy może jednak faktycznie coś jest na rzeczy.
W tym semestrze zarówno wykłady jak i projektowanie w mojej grupie prowadzi ten sam doktor. Dodatkowo musimy przychodzić do niego w godzinach konsultacji na sprawdzenie zaawansowania projektu. Problem w tym, że zauważyłam, że jego zachowanie w stosunku do mnie jest inne niż do innych studentów. Na zajęciach bardzo często patrzy na mnie, zdarza mu się robic różne uwagi albo pyta np. co sądzę o czymś tam. Inni też zauważyli to, że zwraca na mnie większą uwagę niż na innych. No ale w tym wszystkim niby nic niezwykłego nie ma, powiedziałabym że to normalne zachowanie.
Ale chodzi o te spotkania na konsultacjach, kiedy przychodzimy do niego z laptopami. Na początku siadał bardzo blisko mnie, opierał rękę na oparciu mojego krzesła jakby mnie obejmował, no ale myślałam że on może po prostu tak ma i odsuwałam się trochę. Później niby przypadkowo dotykał mojej ręki chcąc wziąć myszkę. Ostatnio jak coś tłumaczył odgarnął mi trochę włosy z twarzy, a na koniec powiedział, żebym poprawiła błąd i przyszła do niego w poniedziałek, bo mimo że nie ma wtedy konsultacji, to będzie wolny. Ja tylko pokiwałam głową i wyszłam.
No i nie wiem czy ja przesadzam czy coś zaczyna się dziać. Facet przystojny, pewnie, ale też żonaty i starszy o 20 lat, a ja nie chcę żadnych dziwnych sytuacji z prowadzącym. Bo właściwie niby nic takiego nie zrobił, więc nie powiem żeby przestał, nawet taki komentarz, że ładnie pachnę to nic nie znaczy. Z drugiej strony to widzę jakim wzrokiem na mnie patrzy. Krępuje mnie ta sytuacja. I nie wiem czy iść do niego w poniedziałek, bo zawsze pod jego gabinetem czekają jeszcze inni studenci, a teraz pewnie nikogo nie będzie i nie wiem czy specjalnie tego nie zaproponował.
A może zwyczajnie przesadzam i sobie to wszystko wkręcam?
|