Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Obiektywne spojrzenie na sprawę
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2015-04-18, 16:58   #2
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: Obiektywne spojrzenie na sprawę

Cytat:
Napisane przez _babydoll Pokaż wiadomość
Na wstępie pragnę się przede wszystkim przywitać: to mój pierwszy post na tym forum W zasadzie zwykle unikałam jak ognia szukania porad w internecie, ale przez wzgląd na anonimowość jaką on mi poniekąd zapewnia zdecydowałam, że tym razem bez tego się chyba nie obejdzie.

Sprawa banalnie prosta. Jestem w związku od 8 miesięcy. Staż niewielki, przyznaję, ale nie ukrywam, że trochę się w to wszystko wkręciłam, choć to nie mój pierwszy chłopak. Mam 20 lat, chłopak 24. W zasadzie jak dotąd było dobrze, drobne niesnaski były, ale nigdy nie skończyły się otwartą kłótnią. Jednakże od jakiegoś czasu wszystko można sobie o kant pupy rozbić. I tutaj moja prośba do was: potrzebuję obiektywnego spojrzenia na sytuację, bo nie wiem, czy to ja jestem przewrażliwiona i brak mi dystansu, czy coś tu rzeczywiście jest nie tak i powinnam brać nogi za pas. Zanim zacznę wyrzuty muszę przyznać, że chłopak naprawdę nie jest patologiczny, ujął mnie tym, jak jest otwarty i pracowity, a moja rodzina go uwielbia. Ale do rzeczy.

Od pewnego czasu chłopak traktuje mnie, jak sądzę, nie najlepiej. Głupie żarty doprowadzające mnie do płaczu - po czym to on wścieka się na mnie, że poczułam się urażona. Nie jestem osobą która nie ma dystansu do siebie, przerabiałam to z moim ojcem, który bardzo lubił sobie żartować. Ale w momencie, gdy wracam z pracy ściorana a on, w formie tegoż żartu rzuca, że mogłabym w końcu ruszyć dupsko bo nic, tylko cały dzień się obijam, jak się domyślacie: nerwy puszczają. Nagminnie robi coś, o co prosiłam go by nie robił; nie jestem typem choleryczki-zazdrośnicy, ale z mojej strony prośba była jedna - miał nie pisać z jedną, szczególnie przeze mnie nie lubianą koleżanką. Moją koleżanką, dodam. Nie jego znajomą. Po czym dowiaduję się, że i tak to robi, a zapytany o to wprost wykręca się od odpowiedzi. Ostatnio podczas rozmowy przez telefon w pewnym momencie zauważyłam, że mimo iż do niego mówię, zupełnie się nie odzywa. Po chwili słyszę ryk śmiechu jego kolegi. Tak, jak się pewnie domyślacie, ku jego uciesze odłożył telefon i mnie nie słuchał. Kiedy mu to wytknęłam, próbował się wytłumaczyć, że "nie słyszał co mówię". Jeszcze innym razem bardzo go prosiłam, żeby wpadł na urodziny mojego młodszego brata, choć na chwilkę. Młody naprawdę go uwielbia i bardzo by się cieszył, gdyby chłopak choć na chwilę wpadł. "Tak, tak, będę na pewno! Nie dawaj mu prezentu dopóki nie przyjdę". Cóż, około godziny 18 dzwoni czy ma przyjechać, bo w sumie to on się wybiera na imprezę i i tak wszedłby tylko i wyszedł, bo jemu się nie chce siedzieć. Poza tym wieczne pretensje: jego zły humor mam znosić, tymczasem kiedy to ja byłam zestresowana szkołą i maturą od razu zarzucał fochami i miał pretensje...

Momentami jest z nim super, ale ostatnio jego domeną stały się takie wyskoki i zaczyna mnie to doprowadzać do szału. Na początku było mi przykro, teraz czuję tylko frustrację. Czy któraś z was mogłaby rzucić na to "zimnym" okiem i ocenić, czy to jednak ja jestem przewrażliwiona i to co on wyprawia jest normalne? Bo już się gubię. Rozmowa z przyjaciółką niestety nie do końca przynosi efekty, gdyż ona po pierwszej jego akcji stwierdziła, że nie ma się co w to dalej pchać. Rozmowa z nim też nie daje efektu, bo przerzuca winę na mnie i kończy się na tym, że to ja go przepraszam, mimo iż to on nawalił. Mam mętlik w głowie.
przyjaciółka ma rację. buc pokazuje ci na każdym kroku, że ma cię w a ty się zastanawiasz, czy wszystko ok i nie wyolbrzymiasz? trochę szacunku do siebie samej.
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując