A teraz trochę na smutno :(
Moje maleństwo żyje we mne już 26 tydzień, czujemy sie świetnie i wszystko układa sie wspaniale, ogarnęło nas z mężem niesamowite szczescie i nie możemy sie naszego szkraba doczekać. Cudownie być w ciaży przy takim człowieku. I była sobie sielanka, bo .... okazało się, że nie będzie nas stać na kontynuację studiów w przyszłym roku, nie wiadomo jak z pracą, kiedy urodzę i wogóle ogólne perspektywy finansowe po niżej kreski, a to przecież początek życia wśród nas naszego maleństwa i chcemy mu dać wszystko co najlepsze. Zdecydowaliśmy, że maż wyjedzie do pracy za granicę, na trzy miesiace. Ciężko było sie zgodzić, zwłaszcza, ze wraca tuż przed terminem (bez niego nie wyobrazam sobie porodu), ale chcemy za wszelką cenę skończyć studia. I dziś jest trzeci dzień jak go z nami nie ma... Nie wiedziałam, ze to będzie takie trudne. Gdyby nie bobas, który co chwilę daje o sobie znać umarłabym z tęsknoty. Do tego mieszkam tylko z teściową, która zwykle jest w pracy, wiec całe dni spedzam sama, brzyszek jest już na tyle duzy, że w taki upał jest mi potwornie cieżko i raczej siedzę w domu, a moim znajomym jest zupełnie nie po drodze...
Bardzo źle znoszę taką samotność... i nie wiem jak sobie z tym poradzić...
|