Dot.: Mamusie wrześniowe 2015 r. cz. V
Jak ja bym się chciała tak nie przejmować opinia innych chyba się na jakieś szkokenie zapisze 
Moja teściowa zrobiła postęp. Zapytała wczoraj jak się czuje 
A koleżankę tez mam jedna co mnie wmurowala tekstem. Znamy sie z nua sluzej nuz tż. Też jest w ciąży tyle ze dwa MSC starszej. Opowiadalam jej o swoich porodach wiele razy (sama chciała!) ohy i ahy ze jak fajnie ze TŻ był ze mną i wogole. Jakiś czas temu powiedziała mi ze się zastanawia czy rodzic ze swoim. Ja choć nie wyobrazam sobie porodu bez mojego nikogo nie namawiam. Jej tez nie. Ale skończyło się na tym ze "jeszcze pomyśle" za jakis czas pytam o decyzje a ona ze jak to. Oczywiście ze sama. Jeszcze zanim w ciążę zaszlam wiedziałam. I jeszcze takim tonem i wogole ze nie na co oglądać! Też mi wielkie widowisko! Zatkalo mnie. Znała dobrze moje przeżycia. I to jak bardzo emocjonalnie do tego podchodze i tak prosto w oczy o widowisku. Jakbym ja posadzila swojego przed sobą, patrz sobie bo JA RODZE... W życiu bym się nie spodziewała tego ze ona tak myśli. Bo po co chciała moich relacji? Przy których nie raz się potrafilam po płakać ze szczęścia...
Ale w sumie to było do przewidzenia. Bo ładnie to się wtedy nie wygląda. Człowiek się czerwony robi i poci. Jak by ja mógł jej mąż w takim stanie zobaczyc. Dziecko tez mokre w śluzie spuchniete. Jej TŻ przyjedzie do szpitala jak juz będzie po wszystkim...
Nic już jej nie opowiem. Nigdy. Bo słucha z usmiechem przytakuje a potem w domu pewnie się śmieje jaka idiotka jestem.... Bo rodze z mężem... Ale to akurat mam w już nosie :P
I żeby nie było, nie krytykuje kobiet które chcą rodzic same, absolutnie.
|