Czy moja postawa jest nieodpowiednia?
Hej wszystkim. Potrzebuję nie kopa w tyłek... ale jakiejś porady i otuchy ale nie drastycznie...
Zacznę od tego, że mam dominujący charakter. Zawsze muszę powiedzieć ostatnie zdanie. Znajomi się przyzwyczaili... np. sytuacja : Robię projekt z koleżanka , wpadam na pomysł i go realizuję... nie pytając ją o zdanie.. bo uważam, że jest dobry i nawet na myśl mi nie przyjdzie, że ona może mieć inne zdanie... Ona oczywiście w żartach powie " poczekaj aż ja dam na to patent" albo coś w tym stylu.. wtedy u mnie w głowie "lampka się włącza" oho... znowu za bardzo jestem do przodu... i dopiero po jej słowach zdaję sobie sprawę, że ona też może mieć swoje zdanie! ...
Ale przechodząc do meritum. Problemem są moje relacje z mężczyznami. Bo jak większość wie, faceci nie lubią jak się nimi rządzi.. Miałam kilku facetów których zdominowałam, ale nie dawało mi to szczęścia i związki były nie udane. Teraz mam kochanego faceta, który ma silny charakter. Ja staram się jak mogę, żeby nic mu nie narzucać trybem rozkazującym ( oczywiście nieświadomie, bo ja jak coś mówię to nie chce źle, chce żeby było jak najlepiej) , ale mam problem z rozmową. Ja widzę to, ale nie wiem na ile mogę sobie pozwolić. Chodzi o to, że jak rozmawiam z moim facetem, to gdy on coś powie w inny sposób niż ja bym chciała to ja się czepiam jego słów i sobie je dobieram do głowy. np: ( sytuacja zmyślona, ale chce zobrazować problem) . Mówię, że coś tam się stało. A on do mnie : a nic się nie stalo jest doobrze. I wiecie.. ja już automatycznie dobieram sobie do głowy... że przeciez mógł powiedzieć " Kochanie nic się nie martw ...itp" a nie tak jakby olać ( w sumie nie wiem czy to jest olanie ?) - No właśnie...
Koleżanka powiedziała mi, że to jest normalne bo każdy ma swoje zdanie i nie powinnam się o takie rzeczy czepiać ani odbierać tego jako jakieś jego złośliwości w moją stronę.
Ja mogłabym tak się nie czepiać niczego... Tylko ja się po prostu boję, że jak tak nie będę się niczego czepiać i jak tak na nic nie będę zwracać mu uwagę to, że on po prostu wejdzie mi na głowę i że w rezultacie już nic nie będę mogła powiedzieć;/
Czyli tak jakby "ćwiczę" z nim rozmowę na tematach bezsensownych i czepiam się, żeby widzieć czy da się w ogóle z nim jakoś dogadać...
Bo nie mamy problemów poważnych więc nie wiem czy jak taki się pojawi to czy się dogadamy czy mi powie " nie przejmuj się" i tyle będzie z rozmowy.
Czy to jest złe postępowanie??
Bo wiecie... najgorszy jest ten ból .Bo przez to, że ja dobieram sobie do głowy jego słowa to cierpie... boje się, że on o mnie nie mysli dlatego potem się czepiam bo chce mi się płakać , że nie jestem dla niego ważna. A mówi mi, ze nic się nie zmieniło, ze kocha mnie i jestem wazna...
Co powinnam zrobić?
Powinnam jeszcze dodać, że aktualnie jesteśmy w związku na odległość , bo niestety tak zmusiło nas do tego życie i te ww. sprawy dotyczą tylko kontaktu przez komunikatory. Bo kiedy był czas, że widywaliśmy się to nie miałam żadnych problemów , było na prawdę cudownie i nie odbierałam jego słów w taki sposób jak przez smsy czy fb. Przez rozmowe telefoniczną też jest wszystko dobrze.
Edytowane przez afrodytek
Czas edycji: 2015-04-25 o 09:12
|