Napisane przez dagmaraxd
Cześć. Proszę Was o liścia na odmułę i przemówienie do resztek zdrowego rozsądku (o ile mi jeszcze coś z niego zostało...).
rozstałam się z facetem po 3latach, on ze mną zerwał w bardzo chamski, niemiły sposób, ogólnie jego zachowanie było takie że no klękajcie narody(mogę opisać na priv tutaj wolałabym nie, gdyż obowiam się że mogę zostać rozpoznana).
wszystko byłoby pięknie bo minął miesiąc, drugi, wzięłam się za rzeczy, które poszły w odstawkę kiedy z nim byłam, zaczęłam jakoś funkcjonować, brać sobie milion rzeczy na barki byle do minimum ograniczyć myślenie o nim. a tu bang, dostaje od niego wiadomość, że chce mieć ze mną kontakt. za jakiś czas następna, natępnie ja w stanie upojenia do niego dzwonię i tak od słowa do słowa, proponuje mi spotkanie, raz zwykle kolezenskie -raz w wiadomym celu. na pytanie czy chodzi tylko seks odpowiedź wymijająco- na tą chwile nic więcej nie będzie <nie będzie go w Polsce przez jakiś czas>, ale tęskni, wie ze do siebie wrócimy, gadki szmatki o tym ze bylam ideałem.
Gdyby to opowiadała mi jakas koleznaka to pewnie dostalaby ode mnie ostrą reprymendę i popukałabym się w czoło ze wierzy w takie bajeczki, a u mnie jest wieczna huśtawka- raz mam ochote go udusić, raz tęsknie, raz chce się spotkać, później mam ochotę go nawyzywać. wiem, ze pewnie mi przejdzie jak urwę z nim kontakt, ale dochodzi taki moment, że myśle,że seks bez zobowiazan nie byłby taka zla opcja, ze go nie kocham, ze to tylko będzie zabawa, a później zaryczana noc, no bo jak to? co to za przyjemność kochac się z kims jak wiesz ze do Ciebie nic nie czuje.
wiem, że mi nie dacie złotego środka na rozwiązanie tej zepsutej sytuacji, już raz opisałam nasz związek tu, komentarze były jednogłośne- zerwij z nim. ale tego nie zrobiłam i wtedy nie zalowalam, bylam bardzo szczesliwa związek jakos ruszyl do przodu. ale widocznie ludzie się nie zmieniają, później znowu była jedna wielka sraczka.
przepraszam za chaotyczność wypowiedzi, pisane w emocjach i po nieprzespanej nocy
|