Ale mialam dzisiaj dzien... Nie dosc, ze kiepsko spalam to sie obudzilam po 5 taka obolala, ze juz spac nie moglam. Wstalam, zjadlam serek, przygotowalam sniadanie dla nas i do lodowki, zrobilam dla siebie na wieczor budyn z bita smietana

pokrecilam sie po domu z nudow. Bylismy potem na targach mebli ale nic nam w oko nie wpadlo, potem do smyka obejrzec wozek. I normalnie poznalam swojego meza na nowo

po ogladaniu wozkow poszlismy sie jeszcze porozgladac, a on jak wpadl w te ciuchy... Zachwycal sie chyba wszystkimi sukieneczkami, tyle ciuszkow mi poprzynosil, pokazywal, body, komplety, pajace, no istny szal

juz mial kilka w reku i szlismy do kasy, ale nad czyms sie zastanawial. Nagle stwierdzil - nie, wbije sie tu po wyplacie bo i tak nie mamy gdzie tego schowac, potem bede szalal - ale i tak musial cos kupic, wiec wybral body, ktore mu sie najbardziej podobalo, bo w koncu bedzie "jedyna w swoim rodzaju"
Zeby jej tylko za bardzo nie rozpiescil
