[Tutli]

Napisane przez Pantegram

Moja postawa jest wręcz odwrotna:
- rozmawia (dyskutuje) się właśnie po to, by przeciwne poglądy uwzględnić w swoim zdaniu i argumentacji, nauczyć się czegoś, zweryfikować poprawność swojego zdania i jakość argumentacji
- krytyka moich poglądów to nie jest krytyka mojej osoby! więc czemu miałaby się obrażać o to, że ktoś ma inne zdanie, albo kłócić z kimś z tego powodu?
- to, że wypowiadam się tonem pełnym emocji, nie oznacza dla mnie wcale, że się z kimś "kłócę" (oznacza tylko, że do pewnych kwestii podchodzę emocjonalnie - jest to najzupełniej normalne)
- dyskutuje się po to, by się czegoś nauczyć, poszerzyć swoje horyzonty, ulepszyć swój tok rozumowania, a nie po to, by ktoś poklepał nas po plecach, mówiąc "mądrze prawisz" i dlatego właśnie:
- najwięcej daje (uczy) dyskusja z kimś, kto ma odmienne poglądy, a nie z kimś, kto ma poglądy te same.

Miałam takie zdanie, gdy miałam lat naście a potem dwadzieścia i pół dnia potrafiłam spędzić na forum Polityka na Gronie (kiedy to było ). Niemniej rozmawiałam tam z ludźmi bardzo inteligentnymi, o naprawdę otwartym umyśle i była to po prostu przyjemność, nawet kiedy emocje sięgały zenitu Potem w "normalnym" życiu, spotykając "normalnych" ludzi stwierdziłam, że takie rozmowy nie mają sensu i naprawdę nie znajdę wspólnego języka z ludźmi, którzy są głęboko przekonani, że jakikolwiek wybór będzie zagładą dla tego kraju Dla mnie to jest po prostu tak żenujące, że ludzie się emocjonują "nie, nie, PiS, straszne, godzina policyjna, zrobię wszystko by PO wygrało" albo w tę drugą stronę: "POpaprańcy rozkradają ten kraj!" to są dla mnie ludzie z głębokimi problemami, agresywni i ja nie widzę żadnego sensu wdawać się w rozmowę z takim "umysłem zamkniętym", który ponad przepychanki PiS-PO nie ma nic do powiedzenia na temat gospodarki i jakbym mu powiedziała, że mam poglądy libertariańskie stwierdziłby, że ze zboczeńcami nie rozmawia