|
Dot.: skąpy strój na ulicy
Wszystko zależy od estetyki.
Jeśli ktoś jest zgrabny i odsłoni brzuch, uda, czy nawet kawałek pośladka to co najwyżej popatrzę i pozazdroszczę.
Oczywiście też zależy od miejsca - nie wypada tak pójść np. do kościoła.
Chociaż sama źle się czuję, gdy zbyt dużo jest odsłonięte, mam wrażenie że przyciągam zbyt wiele uwagi osób dla których wolałabym nie istnieć (nie lubię jak ktoś się na mnie gapi albo mnie zaczepia).
Jednak nie mogę, po prostu nie mogę zrozumieć, dlaczego dziewczyny/faceci którzy zamiast ukrywać defekty ciała muszą je wręcz eksponować.
Nie ma wcięcia w talii - obwiąże się paskiem, ma fałdki tłuszczu - ubierze megaobcisłą bluzkę, ma grube uda - legginsy oczywiście, jest tak chudy/a że praktycznie "nie ma nóg" - najmniejsze rurki.
To jest nieestetyczne, nie lubię tego - zwłaszcza jak coś jem. Nie chodzi o to, że każdy ma być idealny, bo nikt nie jest, ale chyba każdy powinien wiedzieć co jest warte podkreślenia, a co lepiej schować.
Mnie jest wszystko jedno co ktoś ma na sobie, czy to jest ladne czy brzydkie ale po prostu czasem przydałoby się lustro w domu bo widok jest wręcz niesmaczny.
__________________
Twoja...
Leczę się z egoizmu.
|