Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 3
|
Duży problem z dziewczyną
Witam,
Zakłada ten wątek, ponieważ mam nie mały ból głowy i szukam porady jak sobie poradzić z moim problemem.
Mam 20 lat.
Sytuacja wygląda następująco: W szkole średniej zakochałem się w dziewczynie z mojej klasy, czasem rozmawialiśmy, ale nie miałem odwagi żeby zrobić coś więcej a ona w pewnym momencie zaczęła spotykać się z innym i na dodatek on też był z naszej klasy. I tak przez 2 lata codziennie patrzyłem jak są ze sobą szczęśliwi i bolało mnie to bardzo.
Wreszcie poszedłem na studia i myślałem, że się od tego uwolnię, ale okazało się, że ta dziewczyna będzie studiować na tej samej uczelni co ja, a jej chłopak będzie studiować daleko od nas. Zaczęliśmy razem dojeżdżać na uczelnie, razem spędzaliśmy tam czas. Z czasem zaczęło mi się wydawać, że chyba to już nie jest tylko kolegowanie się, spotykaliśmy się także po zajęciach, ona twierdziła, że nie może przestać o mnie myśleć, że śni o mnie, pisaliśmy ze sobą czasem praktycznie całymi dniami. Opowiadała mi o tym że jest nieszczęśliwa z chłopakiem. Byliśmy ze sobą coraz bliżej ( pocałunki, trzymanie się za ręce, spędzanie wspólnie czasu, aż w końcu przespaliśmy się ze sobą). Na skypie siedzieliśmy po kilka godzin do późnej nocy. W końcu wyznaliśmy sobie uczucie i powiedziała, że możemy w każdej chwili się spakować i wyjechać we dwoje, ponieważ jak to twierdziła tutaj nie miałaby już życia, oczywiście odmówiłem bo studiujemy. Wzięliśmy razem mieszkanie niedaleko uczelni, i mieszkaliśmy tak w ukryciu przez jakieś 3 miesiące. Spędzaliśmy razem całe tygodnie bez weekendów. Ten czas był wspaniały, byliśmy szczęśliwi, niczego nam nie brakowało, mieliśmy tam jakby swoje życie, na każdej płaszczyźnie byliśmy bardzo blisko. Chemia między nami była bardzo mocna, patrzyła we mnie jak w obrazek, kiedy zjeżdżaliśmy do domu na weekend to cały czas byliśmy w kontakcie, w dodatku to przeważnie ona go inicjowała. Jednak po tym czasie stwierdziła, że już ją męczy takie podwójne życie, że ma wyrzuty sumienia względem mnie i jej chłopaka, że nie da rady i niestety, ale muszę się wynieść...
Ja w tej sytuacji spotkałem się z jej chłopakiem, powiedziałem o całej sytuacji i on stwierdził, że między nimi skończone, że on podobnie z nią zaczynał (rzeczywiście tak było) i nie widzi już z nią przyszłości.
Ona wpadła w panikę, było dużo płaczu z jej strony, usłyszałem że mnie nienawidzi itd.
Po pewnym czasie stwierdziła, że nie ma mi nic za złe bo była z nim nieszczęśliwa, że jest mi wręcz wdzięczna za to, że nie jest już z nim, ale nie może być ze mną, bo jak tylko mnie widzi to wszystko jej się przypomina (w dodatku jest to osoba mocno wierząca i to nasze życie na boku uważa za duży grzech).
Kiedy jesteśmy na uczelni to unika mnie jak ognia, lecz czasem gdy do niej napisałem to odpisuje do mnie w normalny sposób, beż żadnego chamstwa czy zbycia mnie, gdy raz pogładziłem ją po ramieniu na uczelni i powiedziałem ,,cześć" jej reakcja była taka, że na moment bardzo mocno tak jakby niekontrolowanie się uśmiechnęła i odpowiedziała mi ale od razu po tym odwróciła głowę w drugą stronę.
Ponownie do niej napisałem i usłyszałem to samo, że nie jest w stanie ze mną być ze względu na przeszłość ...
Dzień po tym jak do niej napisałem po raz pierwszy od tego całego zamieszania przysiadła się do mnie kiedy czekałem na autobus, przywitała się, razem wracaliśmy do domu, pytała mnie o moje sprawy osobiste itd. Tego samego dnia wieczorem przyjęła moje zaproszenie jej do znajomych na Facebooku, które wysłałem jej już bardzo dawno.
Poza tym nie mamy jednak ze sobą kontaktu.
Nie ukrywam, że wiem, że sytuacja jest raczej bez wyjścia, twierdzi, że jest teraz szczęśliwa, ja też przez jakiś czas po naszym rozstaniu byłem pewien, że sobie poradzę i będzie dobrze, czułem się silny i rzeczywiście radziłem sobie sam, spotykałem się ze znajomymi. Teraz jednak z dnia na dzień jest coraz gorzej, nie mam apetytu, nie mogę przestać o niej myśleć, nie mam na nic ochoty, inne dziewczyny kompletnie mnie nie interesują, brakuje mi jej strasznie zwłaszcza, że to nie był nieudany związek bo byliśmy szczęśliwi, tylko sytuacja była nietypowa...
Za półtora tygodnia skończymy sesje i przez 3 miesiące wakacji wątpię żebyśmy się w ogóle spotkali, między nami jest około 18 kilometrów, ona twierdzi, że raczej będzie na miejscu. Mam jej numer telefonu, jesteśmy znajomymi na facebooku.
Najbardziej boję się tego, że jest lato, wakacje i że ktoś inny może jej zawrócić w głowie i myśl o tym już mnie dobija.
I dlatego zwracam się do was drogie forumowiczki (domyślam się, że większość z was to kobiety), ponieważ chcę znać wasze zdanie, czy coś może jeszcze z tego wyjść, ewentualnie co mógłbym zrobić, bardzo mi na niej zależy.
|