Dziewczyny, ratujcie mnie. Wykańczam się psychicznie...
Oczywiście chodzi o faceta, a raczej facetów...
W drugiej gimnazjum, dokładnie pięć lat temu (aktualnie jestem po maturze) poznałam chłopaka 5 lat starszego. Wiadomo, jak to młoda dziewczyna bałam się relacji rodziny, że jest tyle starszy. Na moją rękę, polubili go. To on pierwszy zaczął mnie podrywać, pierwszy powiedział "Kocham" i pierwszy zranił. Po pół roku związku zaczęło się psuć, rozstaliśmy się, było mi bardzo ciężko, pomimo, że minęło pół roku (wtedy jeszcze nie współżyliśmy, więc myślałam, ze może to jest tego wina, że on ma inne potrzeby, był starszy, a ja jeszcze nigdy tego nie robiłam). Tak okropnie cierpiałam, chciałam do niego napisać, ale usunęłam jego dane, i przez dwa miesiące miałam spokój, nie odzywałam się do niego, nie widziałam go. Aż w końcu zobaczyłam go, wróciły wspomnienia, a gdy dostałam od niego wiadomość, wróciło uczucie. Spotkanie, znów związek, który nie potrwał długo, góra trzy tygonie, przerwa miesiąc, znów powtórka z rozrywki i byliśmy razem kilka miesiecy, przeżyłam z nim swój pierwszy raz, minął rok na rozłąkach i wracaniu do siebie. Stwierdziłam, że musze szukać kogoś konretnego, i wtedy pojawił się nowy chłopak, dokładnie 2,5 roku temu. Do dziś jesteśmy razem, ale w naszym związku było wiele konfliktów przez byłego. Głupio mi i wstyd, ale musze sie przyznać, spotykałam się z byłym co jakiś czas, nie moge przestać o nim myśleć, pomimo,że minęło już 2,5 roku od kiedy oficjalnie mam innego mężczyzne. przespałam się z nim pare razy, wstyd mi za samą siebie, nie moge się powstrzymać od tego, żeby do niego nie napisać po raz kolejny. Żeby to zrozumieć, musiałabym chyba napisać książke... bo dokładnie nie mozna opisać tego problemu...szukam pomocy, osoby z którą mogłabym porozmawiać.Z góry dziękuję za pomoc
