Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 5
|
Fobia społeczna- studia
Witajcie, od dziecka borykam się z fobią społeczną, nigdy nie zdiagnozowaną. Jako dziecko już miałam problem z np wyrzuceniem śmieci, bo ktoś mnie zobaczy, z pójściem do sklepu. Właściwie dopiero niedawno uświadomiłam sobie jak poważny mam problem. Mam 24 lata.
Moja fobia nasiliła się, w zeszłym roku zaliczyłam jeden semestr magisterki i zrobiłam przerwe, w tym roku zapisałam się na magistra od nowa, przepisałam oceny z zeszłego semestru, jednocześnie zaczęłam drugą szkołę dzienną, w której nie potrafiłam nawiązać kontaktu z ludźmi, siedziałam sama, osobno i nie potrafiłam do nikogo zagadać.
Chciałam normalnie dalej studiować na semestrze letnim, lecz nie potrafiłam skonfrontować się z nową grupą. Myślałam, że nie poradzę sobie tak samo jak w tej drugiej szkole, że do nikogo się nie odezwę i będą mnie mieć za czubka.
Z tą szkołą policealną dałam radę, mimo, że jestem w niej alienem. Tylko na wf nie jestem w stanie chodzić. Ani razu nie przełamałam się, żeby iść na halę, bo tam są gry zespołowe. Mur. Gościu poszedł mi na rękę i postawił dwóję, ale powiedział, że w przyszłym roku już mnie nie przepuści.
Czasami czekam 2-3 dni ze skorzystaniem z kibelka, bo nie potrafię się przemóc i skorzystać z toalety z grubszą sprawą, kiedy współlokatorki są w domu. Unikam ich zwykle, mimo że znamy się kilka lat i ogólnie lubimy. W ogóle obcy ludzie mnie przerażają, unikam ekspedientek w sklepie, nigdy nie potrafiłam zarejestrować ani umówić się do lekarza. Jak ktoś na mnie patrzy, tracę głowę i plotę głupoty, knocę wszystko co robię, zaczęły trząść mi się ręce. Nie mogę chodzić na siłownie, bo tam są ludzie. Na basen, bo jak ktoś obok mnie przepływa to łykam wodę i krztuszę się. Nie mogę biegać, bo jak mijam ludzi to robię się sztywna i bolą mnie piszczele, w ogóle to już nie mogę się na to odważyć. Mam problem żeby wysłać CV mailem lub napisać wiadomość do potencjalnego pracodawcy na wakacje. Zadzwonić lub zanieść cv osobiście to jest dla mnie niewykonalne, póki co.
Żyję od długiego czasu w ogromnym strachu i stresie. Właściwie zastanawiam się jakim cudem mój mózg jeszcze nie eksplodował. Mam problemy ze snem, a jak śpię, to śnią mi się koszmary. Mam myśli samobójcze, bo już nie wytrzymuje tego stresu i lęku, czuję się beznadziejna. Chcę iść na terapie, bo dłużej już nie da się tak żyć. Wiadomo, że muszę umówić się z lekarzem, co jest dla mnie wyzwaniem niczym zdobycie Mount Everest, a potem iść i opowiadać o swoich problemach...
I teraz właściwie pytanie dla którego założyłam ten wątek. Chcę ratować swoje studia. Czy jest możliwość uzyskania teraz urlopu zdrowotnego na obecnie kończący się semestr na podstawie zaświadczenia od psychologa/psychiatry? Jeśli tak, to do kogo lepiej iść- psychologa, czy psychiatry, jak to powiedzieć? Priorytetem jest dla mnie uzyskanie świstka, oczywiście też rozpoczęcie terapii, ale raczej na NFZ bo prywatnie mnie nie stać (prywatnie właśnie zaczęłam leczyć hormony i zęby). Na nfz mam termin za przeszło miesiąc, więc chciałabym dostać takie zaświadczenie prywatnie. Nie chcę zabulić za wizytę i wyjść z niczym. Jak to powiedzieć? Zapytać przez telefon przy umawianiu się "Dzień dobry, czy wypisze mi pan zaświadczenie o fobii?"
|