2015-06-26, 17:14
|
#52
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 12 916
|
Dot.: pierwszy rok małżeństwa w pigułce, jestem w rozsypce
Cytat:
Napisane przez common
Właśnie nie MY byliśmy na pierwszym miejscu, tylko rodzina za którą tęsknił.
|
Terapeutą nie jestem, ale o ile dobrze kojarzę to ten fenomen terapeuci w terapii rodzin określają mianem "życia w trójkącie".
Bywa, że dodatkowym kołem u wozu jest dziecko, rodzic którejś osoby ze związku albo jak u Was cała rodzinka pochodzenia jednego z małżonków. ( Oczywiście może to też być kochanek/kochanka.)
O ile kojarzę trochę artykułów na ten temat to o ile się trójkąta nie rozbije to takie sytuacje kończą się źle.
Z tego co piszesz to żyjecie w swego rodzaju zamkniętym kole wzajemnego emocjonalnego szantażu. Na zdrowe małżeństwo dwojga dorosłych ludzi to nie wygląda, więc nie bardzo jest co ratować. Nie mówiąc już o tym, że to taki zaklęty krąg, więc trudno wyjść poza ustalony wzór wzajemnych zachowań, więc nie wiadomo jak można by ratować gdyby nawet było co ratować.
Możliwe, że jakieś problemy ze sobą masz, ale jeszcze ta przemoc z jego strony- to kompletnie nie rokuje. A jeśli rokuje to na zasadzie: chyba może już być tylko gorzej. Co do komentarzy, że żadna nie zauważyła, że on biedny miś. No jakoś mój TŻ nie stwierdził, że facet to biedny miś w tym przypadku. A moje zdanie nijak ma się do opinii formułowanych przez mojego TŻ'ta jako faceta bo oboje mamy dość silne charaktery i z racji płci opinie też bywają czasem rozbieżne.
Ja jestem daleka od wojny płci i obwiniania mężczyzn o wszystko na zasadzie "facet to z definicji świnia", no ale w tym wypadku biedny skrzywdzony miś-niewiniątko to on nie jest.
A cytując mojego TŻ'ta : "niech on poszuka jakiejś dziuni ze swojego zboru jeśli ma być lepsza, a nie zawraca głowę normalnej kobiecie." Może zbyt dosadne, może krzywdzące, ale tak go jako faceta facet podsumował. Tyle w temacie.
|
|
|