Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Rozstanie z facetem XXXIII
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2015-07-09, 16:59   #2471
czaroownica87
Wtajemniczenie
 
Avatar czaroownica87
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 2 557
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Cytat:
Napisane przez CorkaCzarownic Pokaż wiadomość
Wiem, że nie jest wart. Jest dnem dna.
Och, ściskam Cię mocno. Dno to mało powiedziane, niedojrzały drań jakich mmmmnóstwo niestety

Cytat:
Napisane przez aggie94 Pokaż wiadomość
Minęło już około pół roku. Jest coraz lepiej, ale sposób w jaki mnie zostawił ciągle budzi we mnie żal. Jeszcze dzień przed tym jak "ewakuował" mnie ze swojego domu, mówił że wszystko będzie dobrze, pogodziliśmy się, były plany na ślub i wgl. A tu takie coś. JEDEN DZIEŃ był w stanie zmienić jego podejście. Jak to, do cholery, wgl możliwe??? To NIE jest możliwe, przecież znałam go tak dobrze, przecież tak mnie kochał... Ciągle mam wrażenie, że to sprawka jego mamusi, zresztą wszyscy moi bliscy też tak uważają. Nie chcę tutaj wchodzić w szczegóły, ale strasznie się wtrącała, a on z każdym problemem zamiast lecieć do mnie, to leciał do niej. Maminsynek pieprzony. Nawet nie wie ile bólu zadał mi swoich zachowaniem. Ale co tam, przecież to z mamusią się ożeni, prawda?



A ja? Byłam na kilku randkach, ale to wciąż nie "to". Chyba jeszcze na jakiś czas dam sobie spokój z tym bezwzględnym gatunkiem, zajmę się sobą, swoimi pasjami chociaż czasem jest ciężko, bo łaknę miłości jak mały stworek i sama chcę się nią z kimś dzielić. Mam w sobie tak ogromne jej pokłady... Zresztą teraz tym bardziej brakuje mi kogoś bliskiego, bo wczoraj mój 8 letni braciszek stracił przytomność i trafił do szpitala to był koszmar, on nie oddychał aż i tato robił mu sztuczne oddychanie. Boże, ja mam wciąż ten obraz przed oczami. I teraz właśnie, w tych trudnych chwilach tak bardzo brakuje mi silnego, męskiego ramienia, jakichś słów pocieszenia i zwykłej obecności przy mnie, kiedy ze szpitala wracam do pustego domu, gdyż rodzice ciągle czuwają przy małym a ja chwilowo sama musze zająć się mieszkaniem... I w tych chwilach wracają myśli o nim... Że to właśnie JEGO mi brakuje, chociaż przy rozstaniu potraktował mnie gorzej jak psa, pakując nawet moje brudy i wszystko wystawiając za drzwi. Tak go kochałam... Zresztą nawet gdy bylibyśmy jeszcze razem i tak by go przy mnie nie było, przecież woli siedzieć z tatusiem za granicą, jak jakieś małe dziecko... Czuję się okropnie. No i modlę się za zdrowie mojego małego brzdąca, mam nadzieję, że to nic poważnego i wyjdzie dzisiaj do domu. On jest teraz najważniejszy.
Och jak dobrze Cię rozumiem. Ja też nie pojmuję, jak jeden dzień/moment może tak odwrócić ich myślenie... Jednego dnia kochają i chcą być z Tobą na zawsze, drugiego już jest po miłości. W głowie mi się to nie mieści...ale to inne stworzenia. Mało empatyczne (w większości) niestety, niezdolne do dojrzałych zachowań, liczy się chwila i kaprys.

Trzymam kciuki za braciszka!

Każda z nas potrzebuje drugiego człowieka, który ją wesprze, przytuli, pocieszy Też cholernie mi tego brakuje... np. teraz Jejku jak ja tęsknię za jego uśmiechem...(prawdopodobn ie zakłamanym jak się okazuje ).

Cytat:
Napisane przez skaweczka Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny dołączam się do wątku... niestety :/

Zerwaliśmy, już drugi raz. Po 1 zerwaniu było dobrze przez ten prawie rok, aż do niedawna gdzie przestał się w ogóle interesować mną. Podczas ostatniej rozmowy mówił, że nic mu się już nie chce w życiu, jest zmęczony wszystkim i nie chce mu się nawet robić rzeczy, które były od paru lat dla niego bardzo ważne (ćwiczenia). Mówił też, że dużo nie spał i miał dużo czasu na przemyślenia i doszedł do wniosku, że nie wie co do mnie czuje i nie chce tego ciągnąć.
Na nic zdały się zapewnienia, że jak jest w punkcie krytycznym w życiu to przecież razem zawsze możemy więcej i mówiłam, że przeczekam to i będę z nim trwać nawet jak nie będzie przez jakiś czas taki jak kiedyś. Nie chciał. Powiedział, że swoje problemy woli przezywać w samotności (i tu jest pytanie jakie problemy? bo nie wspominał nigdy o tym)
Jestem w totalnej rozsypce raz go kocham raz nienawidzę i oczywiście najczarniejsze myśli, że już jestem w takim wieku, że powinnam być ustatkowana, a nie przeżywać rozstanie. :/
Ciebie także rozumiem i ściskam Ile masz lat? ja 28 i też chciałabym już nie przeżywać takich problemów... Wychowywałam się z ojcem alkoholikiem (na szczęście od kilku lat abstynentem) i odkąd pamiętam, od malutkiej dziewczynki moim JEDYNYM marzeniem było mieć prawdziwą, normalną, zdrową, kochającą się rodzinę Czemu nie mogę tego marzenia ziścić?


-------

Dziewczyny muszę się "wygadać"
Dziś po kilku naprawdę dobrych dniach mały kryzys wrócił... a cholera było już tak dobrze
Rano zaczęły mnie nękać jakieś dziwne myśli, że może podjęłam zbyt pochopną decyzję, może mogłam pozwolić mu przyjechać, wyjaśnić tą - rzekomo - tylko kawę z nowo poznaną... w końcu pisał mi, że pogadamy w sobotę, że mnie kocha i mam o tym pamiętać, że mam o tym nie rozmyślać (o powodach jego dystansu, gdy jeszcze nie wyjawił mi jakie to są). Ale cóż...zaraz przyszły myśli rozsądku...w końcu nie zależało mu na tyle, by przyjechać, chcieć wyjaśnić. Zrobiłam mu tylko przysługę kończąc to bez potrzeby tłumaczeń Jak to cholernie zabolało, że nawet nie było go stać na to, by mimo wszystko przyjechać, porozmawiać tchórz!

Wyczułam coś chyba tą poranną chandrą bo później okazało się, że akurat dziś moja przyjaciółka, mieszkająca bliżej niego, odbiera moje rzeczy w tym klucze...
Zadzwoniła gdy była po. Podobno miał skruszoną minę (a jaką aktor miałby mieć!) i trzęsły mu się ręce gdy oddawał klucze... Nic nie powiedzieli do siebie, przyjaciółka tylko "zmierzyła" go wzrokiem mordercy.
SMUTNO MI
We wt ja odesłałam pocztą jego kilka drobiazgów i było mi lżej ale dziś serce znów zabolało. Już wolałabym, żeby coś powiedział.

Ech znów wrócił natłok myśli. Czy się z nią spotyka, czy jest szczęśliwy, jak długo to trwa, czy ona jest lepsza/ładniejsza/mądrzejsza Dobija mnie to...
Mam jego grafik, więc wiem że dziś ma urlop. Pewnie się widzą/widzieli.... znów zaczynam świrować...
a było już tak dobrze... CHOLERA
i jeszcze weekend szykuje mi się samotnie pewnie znów sobie popłaczę...jejku to jest aż taki fizyczny ból...
__________________
happines depends upon ourselves
czaroownica87 jest offline Zgłoś do moderatora