Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Czy dziewczyna może być moją własnością?
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2015-07-10, 11:41   #1
strukturamonokultury
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 14

Czy dziewczyna może być moją własnością?


Zapewne po tym co napiszę zostanę zjechany od góry do dołu przez płeć żeńską, ale zależy mi na poznaniu waszego punktu widzenia.

Jestem człowiekiem pracy, dużo pracuje i dużo wkładam w tą prace energii, ale za to mam spore zyski. Mam mało czasu na szukanie kobiet, i postanowiłem, że znajdę przez internet.

Było kilka spotkań ale to nie wypały, ale za którymś razem udało mi się poznać dziewczynę która mnie zainteresowała urodą i sposobem bycia.

Ona po studiach, nie pracująca, co prawda szuka pracy ale tak zwanej biurowej, a w takiej rozmowy kwalifikacyjne jej kończą się nie powodzeniem.

Poszła do pracy fizycznej, ale w każdej wytrzymała dzień czy dwa, i teraz powiedziała, że więcej takiej się nie podejmie.

Po miesiącu znajomości wprowadziła się do mojego mieszkania, za nic nie płaci i nie dokłada, wyżywienie całkowite kupuje ja, bo odkąd wprowadziła się do mnie, to rodzice przestali ją utrzymywać, wcześniej opłacali jej pokój dzielony na pół z koleżanką plus wyżywienie.

Korzysta z mojego samochodu, bo mam do pracy blisko i chodze pieszo, i teoretycznie z auta korzystam tylko w weekendy, na codzień, ona nim dysponuje.

Prace szuka tylko w biurze, ale nikt jej nie zaprasza na rozmowy, konkurencja duża plus marne jej wykształcenie.

Ja chciałem związku partnerskiego, na zasadzie kompromisów, ale w takiej sytuacji, gdy ja ciężko pracuje na nasze życie, i to życie w dostatku, a ona nic do tego nie wkłada tylko korzysta, to czy nie mam prawa wymagać od niej więcej?

Postanowiłem, że nie będę zmuszał jej do pracy fizycznej w której by sie tylko męczyła, i nie wiele i tak zarobiła, ale także postanowiłem, że mam prawo decydować o jej życiu skoro to ja jej wszystko zapewniam.

Mam różne wymagania choćby przestałem akceptować jej "ból głowy" przy odmowie seksu, i teraz ma to robić kiedy ja mam ochotę.

Mam wymagania dotyczące jej stroju, wcześniej chodziła w jeansach a teraz wymusiłem na niej sukienki, bo dziewczyny w sukienkach bardzo mi się podobają.

I jeszcze inne kwestie ale nie będę poruszał, napisałem wyżej tylko jako przykłady.

Kłócimy się o to, ale w końcu ona ustępuje. w jej sytuacji uważam, ze to ja mam rację, i powinna godzić się na moje warunki, i nie szukać kompromisu, b w tej sytuacji to ja jestem "panem"
strukturamonokultury jest offline Zgłoś do moderatora