Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Samotność we dwoje
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2015-07-15, 14:06   #4
Flandi0089
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-10
Lokalizacja: Gda
Wiadomości: 41
Dot.: Samotność we dwoje

Pewnej nocy zrozumiałam znaczenie słów "samotność we dwoje". Gdy po seksie K. wstał, i wyszedł z pokoju zbierając po sobie porozrzucane wcześniej rzeczy. Usłyszałam szum wody, jakby chciał zmyć z siebie wszelkie ślady mojej osoby. Łudziłam się, że wróci zaraz do mnie. Choćby na krótko. Nie, nie kochać się, ale choćby najzwyczajniej w świecie pogadać. Przytulić. Czekałam... Nie przyszedł. Kolejny raz potraktował mnie jak narzędzie do zaspokojenia swoich i TYLKO swoich potrzeb. Po chwili już spał, a ja leżałam naga sama, a z oczu ciekły mi łzy.
Odkąd pamiętam, zawsze na niego czekałam. Zwykle na pierwszym miejscu były sprawy zawodowe, potem jego ukochany samochód, internet, długo, długo nic i daleko potem stałam ja, dopominająca się o chwilę uwagi. Może nie domagałam się jej wystarczająco głośno, bo czasem, stojąc tak daleko, nie byłam zauważalna. Było mi tak cholernie smutno. Patrze na siebie w lustrze u widzę piękną kobietę z oczami pełnych łez. W tym związku jestem sama, dawałam - daje z siebie dużo - on niewiele. Powoli zdaję sobie sprawę z tego, że to się chyba nie zmieni. Nasze życie seksualne leży w gruzach. A raczej wcale go nie ma.. Gdzieś przeczytałam; "kobiety dają seks, by dostać miłość mężczyźni dają miłość, by otrzymać seks" - u nas się to nie sprawdzało.

Miłość do dziecka zawsze wydawała mi się taka bezwarunkowa. I taka "po prostu". Życie bez mojej córeczki nie miałoby dla mnie sensu. Ja żyję dla niej. Ona wypełnia moje życie daje od siebie taki kawałek, którego chyba nikt i nic nie jest w stanie wypełnić.

Aktualnie przebywam na urlopie wychowawczym, od września córka idzie do przedszkola, a ja nie mogę wrócić do swojej poprzedniej pracy.. będę musiała szukać czegoś nowego.. Bardzo ciężko jest żyć bez własnych pieniędzy. Jestem zdana na łaskę i niełaskę K. Mój facet potrafił sprawić, że kończąc z nim rozmowę, czułam się nikim. Kompletnie bezwartościową, pozbawioną szans na lepsze jutro osobą. Osobą, która doprawdy nie jest w stanie nic dla siebie zrobić.
"Wspierał mnie" jak zawsze - gdy przygotowywałam się do rozmowy kwalifikacyjnej, zakpił ze mnie i powiedział "może pójdę tam za ciebie" śmiejąc się mi w twarz. Później uznał, że to żart. Nie sądziłam, że w dalszym życiu te jego "żarty" będą przyczyną wielu łez.
To przykre, że o seks o który wcześniej poprosiłam sprawiał, że znów czułam się szczęśliwa - przez moment. To przykre, że tak mało mi było potrzebne do szczęścia.

Kiedyś miałam i nadal mam aspirację by sprostać ideałowi kobiety. Pichciłam obiady dwudaniowe, szykowałam desery. Wszystko podawane pod nos. A od niego nigdy nie usłyszałam, żadnego słowa "dziękuję" czy "było smaczne". Mówił tylko o rzeczach, które mu nie pasowały. Nie skomplementował nowej fryzury, nie pochwalił obiadu. A jeżeli go nie było, natychmiast mi to wypomniał.
Szanował tylko swoje rzeczy, tylko te na które ciężko zapracował. Czasami sobie myślę, że gdyby mnie wykupił również by mnie szanował i dbał i pielęgnował. Wiecznie przebywam sama, wszystko czego nauczyło się naszego dziecko było moją zasługą. Ale on przecież TYLKO pracował. Nie zdradzał mnie. Ideał. To przecież ja jestem tą złą, tą niedobrą, której nie wystarczyło, że mieszkamy w końcu razem.
Facet idealny nie daje powodów do rozstań. Facet jak mój, zabija miłość powoli. Codziennie dolewa kroplę trucizny, której odrobina nie szkodzi, ale gdy jest jej więcej, ma działanie śmiertelne...
Flandi0089 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując