Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Wakacyjny problem starszych...
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2015-07-16, 11:34   #3
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Wakacyjny problem starszych...

Cytat:
Napisane przez WakacyjnyProblem Pokaż wiadomość
Zacznę standardowo - nowe konto zakładam.

Z TZ mamy już pod 40, razem prawie 14 lat. Mamy dzieci prawie 5 i 8. TZ jest DDA, więc różnie bywa. Nigdy nie lubił wakacyjnych wyjazdów. Nie potrafił się tym zająć, zaplanować, stresujące to dla niego. Ja odwrotnie, wyjazdy wszelkie lubię, organizować potrafię itp. "Odwieczna" kość niezgody. Prosiłam, żeby dał mi działać i przynajmniej nie marudził. I tak się jakoś toczyło, w wakacje dla mnie stres z jego narzekaniem itp, z problemami, ale bywaliśmy gdzieś.

W tym roku jemu się pomieszało zawodowo. Nie wnikając w szczegóły, normalnego urlopu i normalnego wyjazdu on w te wakacje nie może mieć. Przez 3 (z rzędu) dni w tygodniu musi być w mieście zamieszkania. Wszelkie plany w łeb wzięło. Ale i do tego usiłowałam się dostosować. W końcu dzieciom trzeba coś na wakacje zapewnić, nie mogą cały czas 2 miesiące u babci bez nas. Przesunęłam swój urlop, wymyśliłam że mogę go spędzić z dziećmi w pobliżu miejsca zamieszkania, czyli nad jeziorem ok 100 km dalej. Dzięki temu jakby chciał, to mógłby nawet częściowo z nami być, np 4 dni z nami, a na te 3 jeździć do miasta. Może autem,a może pociągiem. Uznałam że jakoś się to da załatwić, w końcu to tylko 100 km. A już przynajmniej na początku mógłby nas "odwieźć", pomóc coś znaleźć na miejscu, rozpakować (mam problemy z kręgosłupem) itp, nawet jakby nie chciał później przyjeżdżać. A z jego strony...tylko marudzenie i opór. Ani konstruktywne "nie", ani żadna propozycja taka czy inna - co zrobić z wakacjami. Ogólnie tak, jakby go to całe zamieszanie zwolniło w ogóle z odpowiedzialności i "obowiązkòw" wakacyjnych względem rodziny. Ok, on nie może normalnie, ale moim zdaniem to nie powód by całkiem olać temat i trzymać dzieci w domu przez 3 tygodnie. Zwłaszcza że ja się zaoferowałam, że spędzę z nimi ten czas, wymagając jedynie trochę pomocy na początku i ewentualnie "odwiedzin". A ostatnio w odpowiedzi po raz n-ty usłyszałam burknięte pod nosem "czy naprawdę muszę tam jechać"....:-\ (dotyczy to oczywiście jego wyjazdu).

Poczułam się bardzo zawiedziona i zostawiona na lodzie. No i nie wiem. Może przesadzam. Może normą jest że matka pakuje się w auto czy na inną wycieczkę z bagażem i 2 niezbyt dużych jeszcze dzieci i jedzie w nieznane...

Jestem wściekła i chce mi się płakać.
Praca: sytuacja losowa, każdemu mogło się zdarzyć (o ile mówi Ci prawdę). Natomiast przez Ciebie przemawia rozgoryczenie, żal do tego faceta, rozczarowanie tym związkiem tak ogólnie. I nad tą sytuacją (nie samymi wakacjami) powinnaś się (a raczej powinniście się) porządnie zastanowić. I tak, masz prawo czuć się nawet wściekła, masz prawo mu o tym powiedzieć, nie tyle być wściekła na niego (bo sytuacja w pracy jest pewnie od niego niezależna), ale na tą sytuację tak. Zacznijcie się jakoś skuteczniej komunikować (powiedz mu to, co napisałaś: że chciałabyś innej propozycji, alternatywy z jego strony, powiedz o swoich uczuciach), bo związek się może lada chwila zacząć sypać. Tylko Ty pewnie nie od wczoraj godzisz się na rzeczy, na które się godzić nie powinnaś i mniej od niego wymagasz, "bo DDA". Nie, czas zacząć bardziej stawiać na siebie i postawić granice.

Edytowane przez 201803290936
Czas edycji: 2015-07-16 o 14:01 Powód: Literówki
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując